O absurdach poprzedniej władzy niech świadczy fakt, że funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego szukali w dokumentach PKO BP dowodów na popieranie Strajku Kobiet
Business Insider opublikował obszerny wywiad z byłym prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełło. Menager opowiada m.in. o tym, jak przez wiele lat służby prawicowego rządu szukały na niego haków w myśl zasady: dajcie mi człowieka, a paragraf na niego jakiś zawsze się znajdzie. Tak było np. w 2019 r., gdy w siedzibie banku pojawił się prokurator z policją, a funkcjonariusze do godz. 4 nad ranem wertowali dokumentację związaną z restrukturyzacją jednej z firm budowlanych.
Z kolei w 2020 r. w centrali PKO przy ul. Puławskiej w Warszawie służby pojawiły się ponownie. Tym razem żądały ujawnienia danych konkretnych klientów banku, którzy mogli mieć związek z organizacją protestów tzw. Strajku Kobiet po zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych. Jagiełło zapewnił, że dane żadnych klientów wówczas nie zostały przez bank ujawnione. Podobnie jak innym razem, gdy lubelska prokuratura domagała się informacji o jednym z adwokatów. Choć były prezes nie potwierdził tego i temu nie zaprzeczył, to prawdopodobnie chodziło o popierającego ówczesną opozycję Romana Giertycha.
W wywiadzie więcej na temat telefonów od wysoko postawionych polityków PiS, pogawędce z funkcjonariuszem ABW na temat Edyty Górniak, dziwnie zachowującym się telefonie komórkowym, przesłuchaniach na temat prania brudnych pieniędzy, itd. Zbigniew Jagiełło odszedł z PKO BP w maju 2021 r. Obecnie zasiada m.in. w radzie nadzorczej spółki zarządzającej Blikiem. Z danych opublikowanych m.in. przez Gazetę Wyborczą wynika, że w 2019 r. wpłacił na kampanię wyborczą PiS 50 tys. zł. Bywał też gościem Tadeusza Rydzyka, otwarcie wspierającego rządy prawicy, o czym donosił m.in. Dziennik.pl.
Źródło: Business Insider