Liczba kart zablokowanych przez bank w konsekwencji wycieku ma być niewielka w skali całego banku
Wczoraj w serwisie cashless.pl mogliście przeczytać tekst na temat incydentu, w wyniku którego ING Bank Śląski musiał zablokować karty części swoich klientów. Wycieki różnych danych to dziś norma, ale decyzja banku o zablokowaniu kart więcej niż pojedynczym klientom to już rzadkość. Szczegóły całego zdarzenia nadal owiane są tajemnicą, ale pojawiły się na jego temat nowe informacje.
Jak powiedział serwisowi cashless.pl Piotr Utrata, rzecznik prasowy ING w Polsce, liczba zablokowanych kart była niewielka w skali całego portfela kart banku, jednak konkretnej liczby nie podał. Nie wiadomo też wciąż, z którego sklepu dane wyciekły, za to wiemy, że alarm po incydencie podniosła jedna z organizacji płatniczych. – W piątek otrzymaliśmy informację z organizacji płatniczej o możliwym wycieku danych kart z zewnętrznego serwisu internetowego. W trosce o bezpieczeństwo naszych klientów, zdecydowaliśmy się na natychmiastowe zablokowanie kart, których dane mogły być ujawnione – powiedział rzecznik ING.
Dość łatwo rozszyfrować, o jaką organizację płatniczą chodzi, bo większość kart wydanych przez ING w Polsce nosi logo Visa. Zresztą biuro prasowe Visy w Polsce potwierdziło, że to system antyfraudowy tej organizacji wysłał ostrzeżenie w sprawie wycieku.
Piotr Utrata dodał, że bank na bieżąco monitoruje sytuację. Na tym etapie nie można jednak przekazać nazwy serwisu internetowego, z którego nastąpił wyciek. Co ciekawe wyciek miał dotyczyć kart tylko jednego banku, a więc ING, i tylko kart wydanych przez tę instytucję w Polsce. Staram się poznać kolejne szczegóły incydentu. Jeżeli dowiem się czegoś nowego, zaktualizuję ten bądź napiszę nowy tekst.