Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
DallBogg w Polsce. Czy nowy ubezpieczyciel będzie zdobywał rynek agresywnie jak BullDogg, czy przyjmie, co DałBóg?

DallBogg to bułgarski ubezpieczyciel, który działa nad Wisłą na zasadzie swobody świadczenia usług

Kolejny ubezpieczyciel postanowił spróbować swoich sił na polskim rynku. W tym tygodniu informowaliśmy, że działalność operacyjną nad Wisłą rozpoczyna DallBogg. To bułgarskie towarzystwo, operujące w Polsce na zasadzie swobody świadczenia usług. Na początek zaoferuje ubezpieczenia OC, NNW i assistance dla kierowców.

Pierwszym (i jak na razie jedynym) partnerem dystrybucyjnym DallBogga w Polsce jest Unilink. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy ta największa na naszym rynku multiagencja sprowadza nad Wisłę nowego ubezpieczyciela. I podobnie jak przy innych wejściach zagranicznych podmiotów, towarzyszą temu emocje.

Przeczytajcie także: Premiera raportu "Insurtechy w Polsce" 28 marca

Agentom od razu nasuwają się skojarzenia z historią duńskiego Gefiona, który nie pozostawił po sobie dobrych wspomnień – firmie zarzucano niski poziom likwidacji szkód i opieszałość w wypłacie odszkodowań, a także oskarżano ją o agresywne zdobywanie rynku bardzo niskimi cenami.

Duński odpowiednik KNF-u, Finanstilsynet, nie zareagował wówczas dostatecznie prężnie na zgłaszane problemy oraz obawy o adekwatność składek do ryzyka. Ostatecznie doszło do upadłości firmy. Co ciekawe, Gefion był trzecim ubezpieczycielem z duńskiego rynku, który zbankrutował w ciągu kilku ostatnich lat.

Przypadek Gefiona wzmógł sceptycyzm agentów względem towarzystw ubezpieczeniowych działających w Polsce na zasadzie swobody świadczenia usług, a więc niepodlegających pod nadzór polskiego KNF-u. Inna sprawa, że trwająca właśnie w polskich ubezpieczeniach wojna cenowa rodzi pytania o to, czy tym razem polski nadzorca nie jest zbyt łagodny i czy nie powinien mocniej przyjrzeć się rentowności lokalnych ubezpieczycieli. (Aczkolwiek warto też odnotować, że w Polsce od ponad 20 lat nie upadł żaden ubezpieczyciel, co dobrze świadczy również o nadzorze).

W konsekwencji nowo wchodzące podmioty traktowane są nierzadko z rezerwą, choć nie zawsze zasłużenie. W ostatnich latach zadebiutowały u nas np. Eins, Wefox czy Triglav (którego ubezpieczenia sprzedaje Trasti), które, jak się wydaje, budują biznes dużo rozsądniej.

Natomiast nawet mimo tej (mniej lub bardziej słusznej) rezerwy agenci widzą też plusy wprowadzenia nowych podmiotów do swojej oferty. Może to stanowić wyróżnik agenta czy poszerzenie wachlarza dostępnych u niego opcji – kolejne logo, które można przykleić na witrynie. Co więcej, logo, które może być całkiem kuszącym rozwiązaniem dla niektórych klientów. A to dlatego, że zazwyczaj nowe podmioty, jako dopiero zdobywające rynek, są w stanie zaproponować atrakcyjne ceny. Jeśli więc ci ubezpieczyciele, których agent traktuje zwykle jako firmy pierwszego wyboru, nie mają dla klienta dobrej stawki, pośrednik zawsze może wyciągnąć nową markę "spod lady".

Cena jest zresztą podstawowym argumentem, jakim nowy ubezpieczyciel komunikacyjny może zawalczyć o klienta. W większości przypadków nie idzie za nim wyjątkowo silna marka (a nawet gdyby, w ubezpieczeniu OC nie ma ona szczególnego znaczenia), nie ma jak się wyróżnić zakresem produktu (regulowanym ustawowo) czy wysoką jakością obsługi (rynkowy standard, jeśli chodzi o zawieranie umowy, jest dziś tak wysoki, że nie sposób go przebić, a z kolei jakością obsługi przy ewentualnej przyszłej likwidacji szkody raczej nikt się nie przejmuje przy zakupie polisy). Pozostają atrakcyjne stawki. Młody ubezpieczyciel może je oferować rozsądnie, wykorzystując swoją przewagę w postaci większej elastyczności i mniejszych kosztów związanych z prowadzeniem organizacji czy wielkością portfela, najlepiej grupom dobrze wyselekcjonowanych klientów o niskim poziomie ryzyka. Może też postawić na agresywne zdobywanie rynku, co jednak prawdopodobnie nie wyjdzie mu na dobre.

Przeczytajcie także: Polski insurtech rusza na podbój Afryki

O takie agresywne zdobywanie rynku oskarżany był zresztą Gefion i wskazywany jako winny rozkręcenia wojny cenowej. Natomiast analiza wyników ubezpieczycieli z tamtego okresu pokazuje, że ostra walka cenowa trwała już wtedy w najlepsze, a problematyczny duński ubezpieczyciel okazał się raczej kozlem ofiarnym niż rzeczywistym spiritus movens ruchów cenowych. Trudno zresztą, aby działania małych podmiotów, które aspirują do zdobycia udziału w rynku rzędu 1 proc., mogły mieć tak naprawdę istotne przełożenie na tych największych – mogą być co najwyżej jednym z wielu aspektów uwzględnianych przy tworzeniu polityki taryfikacyjnej. O wojnie decydują najwięksi i to oni też zazwyczaj najlepiej (czy może raczej: "najmniej źle") na niej wychodzą.

Dziś znów rynek jest na etapie mocnej rywalizacji cenowej i nie wydaje się, aby wejście DallBogga miało się przyczynić do większych zmian (i to niezależnie od tego, czy – mówiąc z przymrużeniem oka – będzie agresywny jak BullDogg czy przyjmie, co DałBóg). A czy z perspektywy nowego ubezpieczyciela jest to dobry moment na start? Panujący obecnie klimat ostrej konkurencji z pewnością nie jest najbardziej sprzyjający. Natomiast jeśli w niedługim czasie nadejdą zapowiadane przez ubezpieczycieli podwyżki, to przy rosnących cenach będzie mógł się wyróżnić lepszymi stawkami niż konkurenci, nie będąc obciążonym ostatnimi "chudymi" kwartałami. Wbrew pozorom może więc to być dobry moment, by się w Polsce zadomowić.

To, że pojawia się właśnie nowy ubezpieczyciel, jest też zresztą naturalnym zjawiskiem na rynku, na którym doszło do silnych ruchów konsolidacyjnych. Natura horret vacuum i biznes też próżni nie znosi. Skoro ubyło graczy, to z czasem muszą się pojawić nowi. Spodziewam się, że DallBogg nie będzie ostatnim.

KATEGORIA
UBEZPIECZENIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies