Rzecznik Finansowy odniósł się do uchwały Sądu Najwyższego dotyczącej uwzględniania rabatów w kosztorysach odszkodowań
W miniony czwartek Rzecznik Finansowy opublikował swój komentarz do uchwały Sądu Najwyższego w sprawie dopuszczalności uwzględniania rabatów w ramach odszkodowania z ubezpieczenia OC komunikacyjnego. Przypomnę, że w styczniu ukazało się uzasadnienie do tej uchwały, w którym Sąd Najwyższy orzekł, że ubezpieczyciele mogą uwzględniać rabaty w ustalaniu kosztorysu napraw, pod warunkiem, że ceny z uwzględnieniem upustów są faktycznie stosowane przez zakład ubezpieczeń na rynku lokalnym, a poszkodowany nie będzie miał szczególnych trudności, by z tych cen skorzystać. Takie stanowisko SN stoi w kontrze do jednej z zasad zawartych w rekomendacjach likwidacyjnych KNF-u, a także do wcześniej publikowanych opinii Rzecznika Finansowego. Jak więc Rzecznik ustosunkował się do uchwały?
W komentarzu szczególnie zwrócono uwagę na zawartą w uchwale SN tezę, zgodnie z którą uwzględnianie ewentualnych upustów nie powinno odbywać się automatycznie. Stosowanie rabatów i ulg powinno być uzasadnione okolicznościami konkretnej sprawy. Jednocześnie Rzecznik podkreśla, że w swojej praktyce często spotyka się z sytuacjami sporu między poszkodowanym, który otrzymał odszkodowanie w wartości obniżonej o potencjalne rabaty (co utrudniło lub uniemożliwiło kompleksową naprawę w wybranym warsztacie), a ubezpieczycielem, który uważa, że poszkodowany powinien z nim współdziałać celem minimalizacji szkody i wybrać wskazany przezeń zakład naprawczy, który zrealizuje naprawę za zaproponowaną przez ubezpieczyciela kwotę.
Co innego można usłyszeć od ubezpieczycieli, którzy przypominają, że po wypłacie odszkodowania poszkodowany zawsze może do nich wrócić z fakturami potwierdzającymi wyższe wydatki, dzięki czemu uzyska dopłatę wyrównującą jego szkodę. Jak jednak twierdzą, poszkodowani nie wracają – a to dlatego, że naprawa kosztorysowa i tak im się opłaciła.
RF obawia się natomiast wzrostu liczby sporów na tym tle i zaznacza: "W ocenie Rzecznika Finansowego należy zgodzić się ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, odmawiającym automatyzmu w stosowaniu rabatów i ulg przy obliczaniu odszkodowania przez zakłady ubezpieczeń, przy czym ww. uchwała nie wyjaśnia wątpliwości natury prawnej związanych z miejscem rabatów i upustów w formule odszkodowania, jaka została ukształtowana długoletnim orzecznictwem Sądu Najwyższego i sądów powszechnych dotyczącego praw podmiotów poszkodowanych. Brak jednoznacznego rozstrzygnięcia poruszonych kwestii może spowodować nasilenie sporów między poszkodowanymi i zakładami ubezpieczeń, a co za tym idzie zwiększenia liczby spraw kierowanych do sądów powszechnych".
Dlatego RF wyczekuje drugiej uchwały, która ma zostać podjęta w tej kwestii. Wniosek w tej sprawie Rzecznik złożył już w sierpniu zeszłego roku. W odpowiedzi na jego zapytanie tym razem nad tym problemem ma się pochylić 7-osobowy skład sędziowski. – Z powyższych względów w ocenie Rzecznika Finansowego kluczowe znaczenie dla rozstrzygnięcia omawianych kwestii może mieć tym samym podjęcie przez Sąd Najwyższy uchwały z wniosku Rzecznika Finansowego, która będzie na tyle jednoznaczna i precyzyjna, że definitywnie zakończy dyskusje na ten temat – czytam w komentarzu.
Drugiej uchwały wyczekują także ubezpieczyciele (którzy chcieliby przypieczętować sukces, jakim z ich perspektywy jest możliwość powoływania się na uchwałę SN, by nie stosować się do jednej z kosztotwórczych rekomendacji KNF) oraz pewnie także sam nadzorca. Dodatkowych rumieńców oczekiwaniu przydaje zaogniający się spór między KNF-em a ubezpieczycielami. Jeszcze w trakcie tworzenia rekomendacji ubezpieczyciele mieli żal do nadzorcy, że nie traktuje ich jak partnerów do dyskusji i nie uwzględnia ich perspektywy w przygotowywanym dokumencie. Ostateczny kształt rekomendacji był dla ubezpieczycieli rozczarowujący, a w nieoficjalnych wypowiedziach nie szczędzili też gorzkich słów na temat kontaktów z nadzorem, braków merytorycznych i jakości współpracy. Pojawiły się nawet komentarze sugerujące, że ubezpieczyciele liczą na zmiany kadrowe u nadzorcy po wyborach parlamentarnych i że mogą próbować na nie wpływać, obwiniając KNF za wprowadzane przez siebie podwyżki.
Jak jednak wynika z ustaleń serwisu Business Insider, nadzorca nie zamierza pozostać bierny wobec "rozzuchwalenia się branży". Anonimowe źródła portalu, zbliżone do KNF, twierdzą, że w odpowiedzi na "nieczystą grę" i próbę "upolitycznienia działań nadzorczych" mogą pójść w ruch najcięższe działa. Wobec najbardziej krnąbrnych prezesów i członków zarządów zakładów ubezpieczeń, którzy nie stosują się do rekomendacji KNF, Komisja może chcieć wyciągnąć takie konsekwencje jak uruchomienie postępowania w zakresie dawania rękojmi w prowadzaniu zakładów w sposób należyty. Może to przekreślić karierę menedżera w jakimkolwiek podmiocie nadzorowanym w całej Unii Europejskiej. Podobno KNF nie wyklucza również uruchomienia postępowań sankcyjnych i nakładania wysokich kar.
Jak twierdzą informatorzy serwisu, w najcięższych przypadkach niewykluczone jest także odebranie zezwolenia na prowadzenie działalności w zakresie ubezpieczania pojazdów. Business Insider poprosił KNF o oficjalny komentarz w tej sprawie. Przedstawiciel nadzoru nie odniósł się bezpośrednio do tych rewelacji, zaznaczył jednak, że stosowanie się ubezpieczycieli do rekomendacji jest na bieżąco analizowane przez KNF, a w zależności od wyników tej analizy podejmowane będą adekwatne środki nadzorcze i sankcyjne określone w przepisach prawa.
Przed ubezpieczeniowymi menedżerami trudna decyzja: czy otwarcie polemizować z nadzorcą, wykazując słabości rekomendacji i tłumacząc, jak inaczej dba się o interesy poszkodowanych. W końcu podstawową zasadą dotyczącą rekomendacji jest comply or explain, czyli stosuj lub wyjaśnij, dlaczego tego nie robisz.
Inną opcją jest dostosowanie się do oczekiwań KNF-u i wypełnianie rekomendacji co do joty, nawet jeśli nie jest się przekonanym co do ich słuszności. Pociąga to jednak za sobą znaczne zwiększenie kosztów likwidacji, w konsekwencji gorsze wyniki biznesowe i podniesienia składek, skutkujące odpływem klientów. A także ryzyko, że za jakiś czas ktoś takiemu menedżerowi zarzuci, że działał na szkodę spółki (w końcu rekomendacje to nie twarde prawo, do którego musi się stosować). Dlatego pewnie niejeden zakład ubezpieczeń zdecyduje się na opcję pośrednią – czyli deklaratywne wypełnianie zaleceń z rekomendacji przy jednoczesnym szukaniu, jak to zrobić możliwie najmniejszym kosztem.
Czas pokaże, jaką strategię przyjmą ubezpieczyciele i czy nadzorca zdecyduje się sięgnąć po najmocniejsze karty. Na razie próba sił trwa, a wyczekiwana uchwała, o której przypomina w swoim komentarzu Rzecznik Finansowy, wpłynie jeśli nie na praktykę, to na pewno na morale obu stron.