Tak przynajmniej wynika z analizy przygotowanej na zlecenie ZBP przez firmę A.T. Kearney
Z moich nieoficjalnych informacji wynika, że A.T. Kearney w ekspertyzie na temat zasadności budowy sieci bankomatowej stwierdza, iż proces ten powinien zostać rozłożony w czasie i podzielony na trzy etapy. W pierwszym z nich banki zainteresowane udziałem w projekcie powinny wspólnie składać zamówienia na towary i usługi. Dzięki temu będą mogły wynegocjować lepsze stawki u dostawców i zaoszczędzić na kosztach.
Drugim etapem powinna być integracja systemów a dopiero trzecim i finalnym utworzenie oddzielnej spółki, która miałaby przejąć bankomaty należące dotąd do poszczególnych banków. Nie wiem, czy w analizie przygotowanej przez A.T. Kearney są jakieś kwoty oszczędności, jakie banki mogą osiągnąć po zrealizowaniu poszczególnych etapów, oraz jakie banki miałyby wejść do sojuszu.
Przeczytajcie także: Pierwsza karta w lejach z polskiego banku
Jak może wiecie, gdy pomysł powołania polskiej sieci bankomatowej się narodził, najbardziej zainteresowane jej utworzeniem były BZ WBK i PKO BP. Ale z rozmów z osobami, które były zaangażowane w przygotowywanie ekspertyzy dla ZBP, wynika, że PKO BP stracił serce do tego projektu. Teraz wychodzi z założenia, że skoro i tak ma największą bankową sieć bankomatów w kraju, na wejściu do PSB zyska niewiele a na pewno mniej niż inni jej udziałowcy. Nie uśmiecha się mu więc działać na rzecz konkurencji.
Uczestnictwem w krajowej sieci bankomatów ponoć nie jest też zainteresowany ING Bank Śląski. Instytucja ta niedawno oddała w zarządzanie firmie IT Card część posiadanych przez siebie maszyn funkcjonujących poza oddziałami. Obecnie dysponuje tylko tymi, które są zlokalizowane w jej placówkach i za żadne skarby nie chce się ich pozbywać.
Przeczytajcie także: Już drugi bank chce wydawać kartę dla rolnika
Na placu boju pozostały więc ewentualnie, oprócz BZ WBK, także Millennium i Pekao. Ale i te banki może być trudno przekonać do większej integracji sieci. Pomyślcie, w każdym z tych banków jest parę osób, które odpowiadają za bankomaty. Utworzenie jednej sieci oznacza, że mniej więcej dwie na każde trzy z tych osób stracą pracę.
Stąd wnioskuję, że perspektywa utworzenia polskiej sieci bankomatów zaczyna się oddalać. Kiedyś wydawało mi się, że to projekt o wiele prostszy i że ma o wiele większe szanse na powodzenie niż krajowy schemat płatniczy. Okazuje się jednak, że wcale tak nie musi być.