Z Virgilijusem Mirkėsem, prezesem Revolut Bank, rozmawiam o kondycji finansowej fintechów w pandemii, przyczynach wyłączenia rachunków z polskim numerem IBAN oraz o tym, jak Revolut planuje rozwiązać ten problem
Fintechy wyjdą bardzo poobijane z pandemii?
Pierwsza fala fintechów pojawiła się na rynku po bankructwach dużych banków w roku 2008. W ślad za trwającą obecnie pandemią i związanym z nią spowolnieniem gospodarczym, na rynku pojawi się nowa fala fintechów, a te, które osiągnęły właściwą skalę już dziś, wyjdą z niej silniejsze. Przykładem może być Revolut, którego wzrost w 2020 roku, mimo śladowych wydatków na marketing i wielu inicjatyw skierowanych na optymalizację kosztów, był wyjątkowy. Dzięki temu, jesteśmy na dobrej drodze, by osiągnąć trwałą rentowność.
Pandemia to zagrożenie dla tradycyjnych instytucji finansowych, które ponoszą stałe, wysokie koszty utrzymania sieci biur i fizycznych oddziałów, zresztą mało przydatnych podczas kwarantanny. W Revolut ogłosiliśmy właśnie nową strategię elastycznego zatrudnienia, która pomoże nam przekształcić naszą przestrzeń biurową w RevLabs. Pracownicy opowiedzieli się jasno za wolnym wyborem, skąd i kiedy chcą pracować. Traktują biuro bardziej jako przestrzeń do spotkań w zespole i burzy mózgów, a pracować wolą w domu.
Czasami czytam komentarze pod moimi publikacjami na temat Revoluta i wnioskuję, że czytelnicy cashless.pl korzystają z Waszych usług głównie podczas podróży, wyjazdów służbowych, wymiany gotówki do transakcji transgranicznych. Z dwóch pierwszych funkcji z oczywistych względów przestali obecnie intensywnie korzystać. Jak to się odbija na biznesie Revoluta w Polsce i w Europie?
Kilka lat temu Revolut był faktycznie idealną kartą dla globtroterów. Gdy w aplikacji pojawiło się więcej funkcji, stał się też popularną metodą płatności za zakupy w sieci i subskrypcje, głównie dzięki kartom wirtualnym ze zmiennym numerem. Następnie, wielu klientów w Polsce zaczęło używać Revoluta do codziennych płatności, zarówno online, jak i offline, by lepiej kontrolować swoje wydatki – obserwowaliśmy to w zeszłym roku. Dziś, gdy rozwijamy w Polsce usługi Revolut Bank – czyli bankowe konta z ochroną depozytów, kredyty konsumenckie i karty kredytowe – chcemy przyciągnąć grupę klientów zainteresowanych klasycznymi produktami bankowymi. Społeczność klientów w Polsce nie tylko urosła o 50 proc. względem zeszłego roku, stała się też bardziej zróżnicowana ze względu na czynności, do jakich jest używany Revolut. A nie wspomniałem jeszcze o usługach dla firm czy aplikacji i kartach dla dzieci, które zdobywają uznanie kolejnych grup klientów, rodziców i przedsiębiorców.
Czy Polska jest istotnym dla Revoluta rynkiem? Wydaje się, że Wasze centrum decyzyjne dla tego regionu jest obecnie na Litwie. Minęły miesiące od odejścia Karola Sadaja i nadal nie wybrano jego następcy w Polsce.
Jesteśmy w trakcie rekrutacji kandydatów na funkcję General Managera w Polsce. Spodziewamy się, że nowy Marketing Manager dołączy do nas w Polsce w drugim kwartale. Cieszymy się też bardzo z doświadczonych menedżerów z polskiego rynku bankowego, którzy zdecydowali się dołączyć do naszego zespołu w Warszawie. Dopiero co ogłosiliśmy mocne transfery w obszarze ryzyka i kredytów. Polski rynek jest na dobrej fali z trzech powodów. Największe biuro Revoluta, poza centralą w Londynie, zlokalizowane jest w Krakowie. Po drugie, Polska jest wśród pięciu największych rynków Revolut, gdzie liczba klientów przekracza jeden milion użytkowników. Po trzecie, Polska jest pierwszym dużym rynkiem, na którym udostępniliśmy usługi Revolut Bank.
Niedawno Revolut poinformował polskich klientów, że być może w marcu utracą rachunki z lokalnymi numerami IBAN. Dlaczego tak się dzieje i jak duże jest prawdopodobieństwo realizacji tego czarnego scenariusza?
Miesiąc temu ogłosiliśmy, że od 18 marca nie będziemy w stanie kontynuować świadczenia dostępu do polskich numerów IBAN dla potrzeb przelewów przychodzących w polskich złotych. Naszych klientów w Polsce informowaliśmy bezpośrednio, mailowo, przez naszą stronę na Facebooku i za pośrednictwem mediów, o tym, że poszukujemy w Polsce partnera, który pomoże nam przywrócić tę funkcję. Nie możemy podać na razie żadnej daty, kiedy lokalne numery IBAN wrócą. Dlatego, poprosiliśmy klientów, by wybrali doładowania z kart, najlepiej debetowych, i sprawdzili opłaty, jakie nakładają polskie banki za złotowe przelewy na konta z europejskim numerem IBAN, które w tej chwili oferujemy.
Jest nam przykro z powodu niedogodności i opłat banków, na które narażeni są nasi klienci. Pracujemy nad tym, żeby znaleźć rozwiązanie, które temu zaradzi – pozwoli nam przywrócić polskie numery IBAN. Naszym celem jest oferowanie polskim klientom usług bankowych do codziennych finansów, dopasowanych do potrzeb lokalnego rynku, tak jak to tylko możliwe. Po to budujemy nasze własne kompetencje, jak i komercyjne partnerstwa z bankami, by osiągnąć ten cel możliwie szybko.
Jak sytuacja wyłączenia rachunków z lokalnym numerem IBAN przełoży się na przeciętnego użytkownika aplikacji i karty?
Po pierwsze, poprosiliśmy klientów, którzy otrzymują pensję w złotówkach na konta Revolut, aby sprawdzili, czy pracodawca może przekierować ją na nowy numer, który zaczyna się od liter LT – to powinno być możliwe, ponieważ zjawisko dyskryminacji numerów IBAN jest w Unii Europejskiej nielegalne. Według polskiego prawa alternatywą jest wypłata wynagrodzenia w gotówce, co nie jest wygodne dla żadnej ze stron. Po drugie, poradziliśmy, by upewnić się, czy i jakie opłaty za taki transfer pobierze bank pracodawcy. Mamy wśród klientów osoby, które otrzymują na konta Revolut pensje i jest to dla nich bardzo istotne. Po trzecie, jeśli ktoś zasila swój rachunek w Revolucie przelewem bankowym w złotówkach, sugerujemy, by wybrać teraz doładowania z karty debetowej, które są za darmo.
Dlaczego waszym zdaniem banki w Polsce nie chcą współpracować z Revolutem i sprzedać mu tej usługi? W środowisku finansowym mówi się, że to kwestia ryzyka utraty reputacji, co wiąże się z rekomendacjami KNF dotyczącymi AML (przepisów dotyczących prania pieniędzy)?
Współpracujemy z poszczególnymi bankami i instytucjami w Polsce w kontekście różnego typu usług i oceniamy tę współpracę jako znakomitą. Prowadzimy rozmowy z bankami w Polsce na temat polskich numerów IBAN i mamy nadzieję, że efektem tych rozmów będzie przywrócenie ich w naszej ofercie dla klientów w Polsce.
Rozwiązaniem problemu, chociaż trudnym logistycznie i kosztownym, byłoby otwarcie polskiego oddziału Revolut Bank. Czy są takie plany?
To jeden z potencjalnych scenariuszy, ale jest zbyt wcześnie, żeby w jakikolwiek sposób go komentować. Z pewnością jako pierwsi o tego typu planach usłyszą od nas regulatorzy na Litwie i w Polsce, zanim ogłosimy je publicznie.
Skoro już mowa o usługach bankowych, czym Revolut w tym roku zaskoczy swoich polskich klientów?
Revolut Bank wchodzi na rynek kredytowy, aby zaoferować klientom w Polsce lepszą wartość usług bankowych. Revolut z kolei wkracza mocno na scenę e-commerce z pakietem usług akceptacji płatności offline i online – jak bramki płatnicze i kody QR. Chcemy oferować kompleksowe wsparcie przedsiębiorcom – freelancerom i firmom z sektora MŚP, którzy tak mocno ucierpieli na skutek obostrzeń i pandemii. Lista innowacji, nad którymi pracujemy, jest długa. Z pewnością pojawią się też kolejne funkcje i uzupełnienia usług, z których nasi klienci w Polsce korzystają już teraz – jak analiza wydatków, ubezpieczenia, okazje i zniżki rewards, sejfy oszczędnościowe, aplikacja, konto i karty dla dzieci, i wiele innych, które zaprezentujemy już niebawem.
Dziękuję za rozmowę