Władze banku nie boją się, że udział w tym projekcie popsuje relacje instytucji z międzynarodowymi organizacjami płatniczymi
Jak wiecie, wielkim zwolennikiem powołania do życia polskiego schematu płatniczego jest Mateusz Morawiecki, obecnie wicepremier a do niedawna prezes BZ WBK. To za jego prezesury instytucja ta wyrosła na głównego orędownika tzw. repolonizacji karty, ale chodzą słuchy, że trochę wbrew woli swojego głównego akcjonariusza, czyli Santandera.
Hiszpańskiej spółce matce nie w smak było to, że poczynania BZ WBK mogą popsuć jej stosunki z globalnymi organizacjami płatniczymi. Ciekaw byłem więc, czy po odejściu Morawieckiego bank nie zmieni swojego podejścia do projektu polskiej karty. Okazuje się, że chyba nie.
Na dzisiejszej konferencji prasowej, na której BZ WBK prezentował swoje wyniki finansowe za IV kw. ubiegłego roku, w rolę głównego mówcy, wcześniej zajmowaną przez Morawieckiego, wcielił się Gerry Byrne, przewodniczący Rady Nadzorczej banku. – Nadal jesteśmy zainteresowani udziałem w projekcie polskiego schematu płatniczego. Uważamy, że to ma sens, gdyż ponad 95 proc. transakcji kartami wydanymi przez banki w Polsce odbywa się w kraju – powiedział pytany o aktualne stanowisko banku w tej sprawie.
Dodał, że nie boi się o to, iż zaangażowanie w polską kartę może w jakikolwiek sposób zepsuć relacje banku z globalnymi organizacjami. – Na wielu rynkach karty krajowe funkcjonują od dawna i nie ma to wpływu na stosunki tamtejszych banków z międzynarodowymi organizacjami płatniczymi – uważa Gerry Byrne.
Z mojego oglądu sytuacji wynika, że prace nad projektem polskiego schematu płatniczego skupione są obecnie w dwóch ośrodkach, czyli w Związku Banków Polskich i Ministerstwie Rozwoju. ZBP jest aktualnie na etapie wyboru doradcy, który ma przygotować analizę ekonomiczną projektu. Z kolei resort rozwoju pracuje nad szerszą koncepcją digitalizacji państwa, w której schemat płatniczy ma być tylko jednym z elementów.