Pocztowy i Citi podniosły już ceny klientom indywidualnym. Dwie kolejne instytucje aktualizują stawki proponowane klientom firmowym
Wielu specjalistów jest zdania, że sytuacja, w jakiej znalazły się banki w Polsce, zmusi je do podniesienia opłat i prowizji za usługi oferowane klientom. Bezprecedensowa redukcja stóp procentowych, spodziewane pogorszenie się jakości portfela kredytowego w wyniku kryzysu gospodarczego wywołanego koronawirusem, wreszcie koszty walki ze skutkami pandemii i kolejne regulacje mogą znacznie zmniejszyć przychody banków i podnieść koszty ich działalności. Podwyżki cen mogą być najprostszym sposobem na ratowanie zyskowności biznesu.
I wydaje się, że właśnie to się dzieje. Od 1 lipca bieżącego roku dwa kolejne banki podnoszą opłaty i prowizje z tytułu świadczonych przez siebie usług. Tym razem z podwyżkami pogodzić się będą musieli instytucjonalni klienci BGK oraz mBanku. Pierwszy z nich zdecydował się m.in. wprowadzić opłatę od wysokiego salda rachunku w euro – w przypadku, gdy klient będzie miał więcej niż 250 tys. euro, będzie musiał płacić od nadwyżki prowizję w wysokości jednej dwunastej stopy depozytowej w euro.
BGK podnosi też od przyszłego miesiąca z 70 na 80 zł opłatę za prowadzenie rachunku bieżącego, z 0,3 proc. min. 5 zł na 0,5 proc. min. 7 zł prowizję za wpłaty gotówki w złotych, wpłaty w walutach obcych z 0,6 proc. min. 10 zł na 0,8 proc. min. 15 zł. Trzeba zauważyć, że jednocześnie obniża się wysokość opłat związanych z realizacją niektórych przelewów zagranicznych, np. przelew SEPA w euro zlecany w placówce kosztował ponad 100 zł a będzie trzeba za niego zapłacić 50 zł.
Natomiast mBank podnosi opłatę za przelew ekspresowy w systemie Express Elixir lub Blue Cash z 9 do 10 zł. Podniesie także z 0,15 proc. do 0,25 proc. opłatę za dodatnie saldo na wszystkich rachunkach. Dodatkowo obniża z 20 do 5 mln zł limit, po przekroczeniu którego opłata jest pobierana. Przy naliczaniu będzie brał pod uwagę nie tylko salda na rachunkach, ale także na lokatach terminowych. mBank podniesie także z 800 zł do 1000 zł prowizję za aktywację usługi Collect (obsługa i monitorowanie faktur).
Jak widzicie, obie instytucje stosują ujemne oprocentowanie produktów depozytowych, bo choć formalnie nie wprowadzają minusowych odsetek, to opłaty za przekroczenie określonego salda w zasadzie do tego się sprowadzają. Co ciekawe podobny manewr dla nowo otwieranych rachunków i to w przypadku klientów indywidualnych zastosował Citi Handlowy. Bank ten podniósł też kilka innych opłat, o czym więcej w tekście: Sezon na podwyżki opłat w bankach można uznać za otwarty. Duże zmiany w cenniku Citi Handlowego. Opłaty klientom indywidualnym podniósł już ostatnio także Bank Pocztowy.
Należy się spodziewać, że wkrótce podobne decyzje mogą podjąć konkurencyjne instytucje. Ich efektem będzie to, że choć może za kredyty płacić będzie się mniej, to inne produkty finansowe będą drożeć. Zastanawiam się, na ile można zaryzykować stwierdzenie, że efektem takiej polityki banków reagujących na decyzje władz państwa będzie promowanie zaciągania kredytów przy jednoczesnym karaniu klientów, którzy ich nie potrzebują, żyją rozsądniej i gromadzą oszczędności na czarną godzinę, która właśnie nadchodzi.