Wirecard, firma z siedzibą w Niemczech (znana w Polsce m.in. z aplikacji boon, którą swego czasu użytkownicy iPhone’ów wykorzystywali do płacenia smartfonami, gdy Apple Pay jeszcze tu nie było), zaprezentowała nowy biometryczny terminal płatniczy. Klienci, po wcześniejszej rejestracji, mogą za jego pomocą płacić skanując swoją dłoń. Dzięki temu do realizacji transakcji nie jest potrzebna gotówka, karta a nawet smartfon.

Przeczytajcie także: • Fingopay zaprezentowane w Polsce

Niestety, w komunikacie prasowym przygotowanym z okazji ogłoszenia wdrożenia nowego systemu zabrakło paru istotnych informacji. Na przykład nie podano, czy podczas skanowania terminal rozpoznaje linie papilarne dłoni, czy naczynia krwionośne. Większość specjalistów uważa, że skanery linii papilarnych są mniej bezpieczne niż skanery naczyń krwionośnych. Wirecard nie podał także, co jest źródłem pieniądza w nowym systemie płatności: rachunek płatniczy czy karta.

Rozwiązania podobne do tego, zaprezentowanego właśnie przez niemiecką firmę, są już znane na świecie. Chyba najbardziej to wprowadzone parę lat temu przez Hitachi. Mowa o systemie Fingopay, który do inicjowania płatności wykorzystuje skanowanie naczyń krwionośnych palca. W tym wypadku źródłem pieniądza jest zwykle karta płatnicza z logo Mastercard lub Visa.

Przeczytajcie także: • Wielki test biometrii w Manchesterze

Wyzwaniem przy wdrażaniu wszystkich tego typu rozwiązań jest konieczność doposażenia punktów handlowych i usługowych w nowe urządzenia, a więc skanery biometryczne. A to nie jest łatwe (konieczność podpisania nowych umów z akceptantami) i dodatkowo kosztuje, bo trzeba te skanery kupić. Stąd systemy płatności biometrycznych jak na razie nie rozwijają się tak szybko jak konkurencyjne płatności mobilne wykorzystujące smartfony czy urządzenia ubieralne.