Celem działań nadzoru jest poprawa sytuacji klientów, ale jego propozycje mogą odnieść skutek odwrotny do zamierzonego
Dzisiejszy Puls Biznesu pisze o problemach, z jakimi boryka się mBank, oferujący najbardziej znaną na polskim rynku platformę do internetowego zakupu jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Z doniesień gazety wynika, że nowe zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego mogą oznaczać koniec mbankowego Supermarketu funduszy jaki znacie.
Jak może wiecie platforma mBanku pozwala na zakup funduszy wielu obecnych na polskim rynku towarzystw bez dodatkowych kosztów. Wynagrodzenie za sprzedaż mBank dostaje od towarzystwa, którego jednostki kupili klienci. Towarzystwo koszty tego wynagrodzenia pokrywa z opłaty za zarządzanie, którą z kolei pobiera od kwot zainwestowanych przez klientów. I właśnie taki model dystrybucji zakwestionował KNF.
Zdaniem cytowanego przez Puls Biznesu przedstawiciela mBanku dostosowanie się do nowych zaleceń nadzoru oznacza, że prowizja za dystrybucję będzie musiała być doliczana do wartości jednostki uczestnictwa funduszu w momencie zakupu przez klientów. A na to polski rynek nie jest jeszcze gotowy i klienci po prostu zrezygnują z inwestycji w fundusze. Alternatywą jest objęcie wszystkich klientów Supermarketu doradztwem inwestycyjnym. W tym wypadku KNF pozwala na pobieranie opłat w dotychczasowym modelu. Ale czy taki cel chciał osiągnąć KNF?
Źródło: Puls Biznesu