Pracę straci prawie 7 tys. kierowców wykorzystujących różne aplikacje do świadczenia tych usług
Agencja Reuters podała, że w Hiszpanii zakończył się strajk taksówkarzy po tym, jak tamtejszy rząd stwierdził, że ograniczy liczbę licencji dla osób świadczących usługi przewozowe przy wykorzystaniu aplikacji takich jak Uber. Protesty trwały tydzień i polegały na blokowaniu głównych ulic miast. Jak wiecie, zdaniem taksówkarzy (nie tylko w Hiszpanii) nie sposób konkurować z kierowcami Ubera, ponieważ nie podlegają oni tym samym rygorystycznym przepisom i oferują usługi po znacznie niższych cenach.
Hiszpańskie władze zapowiedziały zatem, że we wrześniu wejdą w życie nowe regulacje, zgodnie z którymi kierowcom Ubera będzie można wydać tylko jedną licencję na każde 30 pozwoleń przyznanych taksówkarzom. Oznacza to, że z zajęcia tego będzie musiało zrezygnować prawie 7 tys. osób. Jak bowiem podaje Reuters, do tej pory przewoźnikom współpracującym z Uberem czy Cabify (firmą o podobnym profilu działalności) wydano już 9 tys. licencji, przy 70 tys. pozwoleń dla taksówkarzy.
W Polsce prace nad projektem ustawy, która ma zrównać prawa i obowiązki taksówkarzy i przewoźników korzystających z aplikacji takich jak Uber czy Taxify, trwają od przeszło roku. Proponowane przepisy zakładają np. wprowadzenie instytucji pośrednika, który podobnie jak kierowcy będzie musiał wykupić licencję. Kontrowersje wzbudziła propozycja nakładania na firmy przewozowe bardzo wysokich kar pieniężnych np. za zlecenie dla kierowcy pracującego bez licencji. Ponadto projekt nie rozwiązuje problemów wirtualnych taksometrów czy odrębnych licencji dla ośrodków miejskich w aglomeracji Śląskiej czy w Trójmieście. W tej chwili samorządy miast takich jak Chorzów czy Katowice mają odrębne systemy licencjonowania i kierowcy muszą się starać o kilka pozwoleń równocześnie.