Sprawa dotyczy lat 2008-2013, gdy prowizja interchange wynosiła nawet kilka procent wartości transakcji kartami
Interchange to opłata jaką sklepy i punkty usługowe ponoszą za pośrednictwem operatorów terminali płatniczych na rzecz banków – wydawców kart od każdej transakcji bezgotówkowej. Dziś ta opłata jest symboliczna – wynosi 0,2-0,3 proc. kwoty płatności. Ale w przeszłości wynosiła nawet 2 proc. i stanowiła poważny elementem kosztów sieci handlowych. I właśnie tamtego okresu dotyczą pozwy o zawyżanie interchange, o których pisze dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna.
Cytowany przez gazetę Krzysztof Szwedowski, radca prawny z kancelarii SMP mówi, że przeciwko bankom złożono pozwy na łączną kwotę 150 mln zł. Kolejne mają być kwestią czasu, bo banki nie chcą rozmawiać na temat ugody i uważają roszczenia handlowców za bezzasadne. Jednym z pozwanych banków ma być mBank a powodami – dwie sieci handlowe działające w branży odzieżowej.
Tymczasem interchange jest przedmiotem innej sądowej batalii rozpoczętej jeszcze w 2006 roku przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wówczas urząd antymonopolowy stwierdził, że banki – wydawcy kart ustalały wysokość prowizji interchange niezgodnie z przepisami i nałożył na nich 164 mln zł kar. Po wielu rozprawach w sądach kilku instancji ostatecznie wyrok nakładający grzywny został uchylony przez Sąd Najwyższy a sprawa skierowana do ponownego rozpatrzenia.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna