Polski urząd wydał oświadczenie w związku z problemami, jakie spotkały użytkowników kart wydawanych przez operatora popularnej aplikacji
Urząd Komisji Nadzoru Finansowego przed chwilą rozesłał do mediów oświadczenie, w którym informuje, że w związku z wydarzeniami z 1 lipca 2018 r. tj. problemami, jakie dotknęły użytkowników kart Revoluta, zaapelował do swojego odpowiednika w Wielkiej Brytanii "o zapewnienie i utrzymanie zwiększonego nadzoru" nad tą spółką.
W dokumencie czytam m.in., że Revolut jest instytucją pieniądza elektronicznego działającą na podstawie licencji udzielonej przez Financial Conduct Authority. "W ramach unijnej swobody świadczenia usług i na zasadzie tzw. jednego paszportu europejskiego, Revolut Ltd. Jest uprawniony do prowadzenia działalności na terytorium innych państw członkowskich Unii Europejskiej, w tym w Polsce (zgodnie z zawiadomieniem otrzymanym przez KNF od FCA 6 czerwca 2016 r." – czytam w komunikacie KNF.
Nadzór podkreśla, że w związku z tym, że licencja została wydana w Wielkiej Brytanii, KNF nie dysponuje prawnymi oraz operacyjnymi możliwościami "odpowiednio wczesnej identyfikacji ewentualnych niewłaściwych praktyk lub działań tego typu podmiotów, umożliwiającej zapobieżenie naruszeniom interesów ich polskich klientów".
Poprosiłem przedstawicieli Revoluta w Polsce o komentarz w sprawie dzisiejszego oświadczenia KNF. Zapewniono mnie, że jest on przygotowywany. Gdy go otrzymam, zaktualizuję tekst.
O awarii związanej z kartami Revoluta, mogliście przeczytać w tym miejscu. Przypomnę tylko, że w niedzielę przez kilka godzin poprawnie nie funkcjonował system informatyczny firmy, która procesuje transakcje Revoluta. Niektórzy klienci nie mogli płacić czy wypłacać gotówki jego kartami. Mimo to, środki były blokowane na kontach. Później Revolut przeprosił za awarię i poinformował, że wkrótce zrezygnuje z usług zewnętrznej firmy, bowiem buduje własny system obsługi transakcji.
AKTUALIZACJA
Po godzinie 14.00 w czwartek Chad West odpowiadający w centrali Revoluta za marketing i komunikację skomentował oświadczenie polskiego nadzoru finansowego w następujący sposób: "Tak jak większość startupów finansowo technologicznych korzystamy z usług zewnętrznych partnerów do procesowania transakcji. Ich systemy są dostępne przez 99 proc. czasu, ale istnieje zawsze ryzyko usterki. Od dziewięciu miesięcy pracujemy nad tym, by zbudować własną kompetencję w zakresie procesowania transakcji i przenieść tę funkcję do wewnątrz firmy. Pozwoli to nam zminimalizować ryzyko podobnych incydentów w przyszłości.
Choć jest to bardzo frustrujące, gdy na reputację firmy rzutują usterki podmiotów trzecich, bierzemy na siebie pełną odpowiedzialność za opóźnienia niedzielnych płatności. Szczegółowo informowaliśmy o incydencie wszystkich naszych klientów, w poszczególnych przypadkach oferując zwrot kosztów klientom, którzy zmuszeni byli użyć za granicą innej karty.
Zależy nam na budowaniu transparentnej i konstruktywnej współpracy z regulatorami na każdym rynku, na którym oferujemy nasze usługi. W przypadku Polski, liczymy na nawiązanie dialogu, który będzie początkiem długiej i owocnej współpracy z regulatorem."