Sąd uznał, że amerykańska firma poprawiła standardy dotyczące bezpieczeństwa przewozów świadczonych przez współpracujących z nią kierowców
Kiedy w marcu tego roku korzystałem z usług Ubera w Londynie, zapytałem kierowcę, czy nie obawia się, że wkrótce straci pracę. Miałem na myśli toczące się przed tamtejszym sądem postępowanie, w którym Amerykanie skarżyli decyzję Transport of London (instytucji zarządzającej transportem miejskim w Londynie), by nie przedłużać na kolejne pięć lat licencji wydanej Uberowi. Sympatyczny Hassan z pochodzenia Etiopczyk, odpowiedział pytaniem na pytanie. – W samym Londynie z Uberem współpracuje 50 tys. kierowców. Piotr, czy wyobrażasz sobie, że jakiś urząd pozbawi tych wszystkich ludzi pracy?
Wygląda na to, że Hassan miał rację, bo wczoraj sąd w Londynie orzekł, że jednak licencja Uberowi się należy, chociaż tylko na 15-miesięczny okres próbny. Jak donosi Reuters, sędzia Emma Arbuthnot powiedziała, że zmiany dokonane przez londyńską filię spółki są wystarczające, aby Uber mógł zostać uznany za firmę zdolną do świadczenia usług przewozowych. W tym czasie TfL będzie uważnie monitorować działalność przewoźnika. W spółce co sześć miesięcy ma być przeprowadzany audyt.
Zarzuty, które oficjalnie stały u podstaw odmówienia Uberowi przedłużenia licencji w zeszłym roku, dotyczyły głównie kwestii bezpieczeństwa i związanych z tym skarg klientów. Dlatego Uber uruchomił w Wielkiej Brytanii całodobową pomoc telefoniczną a poważne incydenty od razu zgłaszane są policji.
Reuters zauważa, że Europa Zachodnia jest coraz ważniejszym rynkiem dla Ubera. Został zakazany w kilku krajach w innych regionach świata, np. na Węgrzech, wycofał się z Chin, Rosji i Azji Południowo-Wschodniej, a jego przyszłość w Indiach, w których toczy bitwę z lokalnym rywalem firmą Ola, stoi pod znakiem zapytania.
W Polsce firma przyjęła strategię, która wyprzedza regulacyjne działania władz (jest już projekt ustawy nakładający nowe obowiązki na przewoźników takich jak Uber). Amerykanie od niedawna wprowadzają do samochodów kasy fiskalne oraz zachęcają kierowców do uzyskania licencji na krajowy przewóz osób samochodem osobowym. Tym, którzy zdobędą dokument do 1 sierpnia 2018 r., Uber obiecuje jednorazową premię w wysokość 3,5 tys. zł.
Czy te działania wystarczą, by Uber utrzymał się w Polsce? Mam nadzieję, że tak. Przypomnijcie sobie, jaki był standard tego typu usług w Warszawie, zanim w mieście można było używać aplikacji Ubera. Dopiero silna konkurencja ucywilizowała rynek przewozów i taksówek. Jest taniej i wygodniej, a klienci mają w czym wybierać. Dobicie Ubera a w ślad za nim podobnych firm, takich jak np. Taxify może zniweczyć te osiągnięcia. Może być tak, jak z rynkiem pocztowym, na którym po wyrugowaniu z niego InPostu ceny listów szybko poszły w górę, a klienci Poczty Polskiej znów zaczęli narzekać na poziom świadczonych przez nią usług.