To mogą być pocieszające informacje dla osób, którym cyberprzestępcy ukradli pieniądze z internetowych rachunków osobistych, ale złe dla wszystkich pozostałych
Kiedyś było tak, że gdy klient banku dał się zhakować, np. padł ofiarą phishingu, w wyniku którego z rachunku ukradziono mu oszczędności, tylko od dobrej woli banku zależało, czy środki odzyska czy nie. Jeżeli bank się uparł, reklamacji mógł nie uznać twierdząc, że klient wykazał się rażącym niedbalstwem przekazując przestępcom dane logowania na rachunek. W takiej sytuacji posiadaczowi konta nie pozostawało nic innego, jak iść do sądu, a ten zwykle przyznawał rację bankowi.
Przeczytajcie także: Bank Handlowy wdroży Android Pay
Ale od pewnego czasu to się zmienia. Sądy coraz częściej żądają od banków, by udowodniły rażące niedbalstwo klientów. Pisze dziś o tym Maciek Samcik w Gazecie Wyborczej oraz na stronie Subiektywnie o Finansach. I podaje kilka przykładów wyroków sądów, w których banki nie były w stanie udowodnić niestosownego zachowania swoich klientów. Pojedyncze wyroki na korzyść zhakowanych klientów zapadały już w ubiegłym roku, o czym możecie przeczytać np. tutaj.
Przeczytajcie także: Już tylko 8 proc. klientów preferuje oddziały banków
Wydaje mi się, że zmiana nastawienia sądów do ofiar przestępstw internetowych będzie mieć ogromne znaczenie nie tylko dla banków, ale i wszystkich klientów. W biznesie bankowym coraz większe znaczenie mają zdalne kanały kontaktu, takie jak serwisy www i aplikacje mobilne. Liczba ich użytkowników będzie rosła, a wśród nich znajdą się też osoby mniej wyedukowane w korzystaniu z nowoczesnych narzędzi, czyli bardziej narażone na ataki cyberprzestępców. W połączeniu ze zmieniającym się podejściem wymiaru sprawiedliwości oznacza to wyższe koszty działalności, za które zapłacą wszyscy klienci w prowizjach i oprocentowaniu kredytów.
Źródło: Subiektywnie o Finansach