Komisja Nadzoru Finansowego sprawdza, czy krajowe instytucje płatnicze nie popełniają błędu, który stał się przyczyną cofnięcia licencji spółce z grupy Cinkciarza
W mijającym tygodniu w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego odbyło się spotkanie z przedstawicielami działających na polskim rynku firm posiadających licencję krajowej instytucji płatniczej. Choć formalnie nie miało ono związku ze sprawą spółki Conotoxia z grupy Cinkciarza, której właśnie cofnięto takie zezwolenie, to tajemnicą poliszynela jest, że to właśnie problemy tego fintechu sprowokowały nadzór do zorganizowania narady.
Jednym z głównych tematów, który dyskutowano w trakcie spotkania, była treść oświadczeń, jakie przedstawiciele KIP-ów dostali do podpisania od nadzoru już po odebraniu licencji Conotoxii. – Wydaje się, że nadzorowi chodzi o to, aby dowiedzieć się, czy krajowe instytucje płatnicze działające na naszym rynku nie popełniają tego samego błędu, który stał się przyczyną cofnięcia licencji Conotoxii. Zależy mu więc na tym, by zyskać pewność, że KIP-y mają zabezpieczone środki wszystkich swoich klientów i w każdej chwili na ich żądanie mogą je wypłacić – powiedział mi jeden z uczestników spotkania, który poprosił o zachowanie anonimowości.
Przypomnę, że jeden z największych na polskim rynku kantorów internetowych jednocześnie, za pośrednictwem jednej ze spółek w grupie, prowadził działalność w obszarze usług płatniczych, na co pozwalała mu licencja KIP. Oferował więc rachunki płatnicze, do których wydawał karty wielowalutowe. Od kilku tygodni jego klienci skarżyli się na opóźnienia w przelewach z pieniędzmi pochodzącymi z wymiany walut. Zbiegło się to w czasie z kontrolą, którą wszczął KNF w Conotoxii. W jej trakcie okazało się, że spółka ma problem z wypełnieniem niektórych przepisów ustawy o usługach płatniczych, a dotyczących nieprzechowywania pieniędzy technicznych i operacyjnych (a więc własnych i należących do klientów) na tych samych rachunkach.
W rezultacie, po kontroli KNF podjął decyzję o cofnięciu spółce z grupy Cinkciarza zezwolenia na działanie jako KIP, a więc wydawanie kart, prowadzenie rachunków płatniczych, itd. Nie dotyczyła ona działalności kantoru internetowego, gdyż ta w Polsce nie jest nadzorowana w zasadzie przez żadną z instytucji państwowych. Wydaje się jednak, że przy okazji sprawy Cinkciarza nadzór zorientował się, że podobny problem z przechowywaniem środków klientów mogą mieć inne KIP-y. I stąd prośba o podpisanie oświadczeń przez pozostałe instytucje płatnicze.
Tyle że treść oświadczenia, przedstawiona KIP-om do podpisania, wzbudziła liczne kontrowersje. Oględnie mówiąc, zdaniem uczestnika spotkania w KNF, abstrahowała od realiów rynkowych. Przedstawiciele instytucji płatniczych podnieśli więc argument, że jest niezgodna z ustawą o usługach płatniczych. Nie potwierdza tego jednak rzecznik prasowy KNF Jacek Barszczewski. – Zgodnie z art. 102 ust. 1 pkt 1 ustawy o usługach płatniczych, KNF w ramach sprawowanego nadzoru może wezwać krajową instytucję płatniczą do przekazania w wyznaczonym terminie wszelkich informacji niezbędnych dla realizacji celów nadzoru – napisał rzecznik KNF w odpowiedzi na moją prośbę o komentarz.
Przedstawiciele KIP-ów, z którymi rozmawiałem, nie polemizują z przepisem przytoczonym przez Jacka Barszczewskiego. Natomiast uważają, że ustawa o usługach płatniczych nie jest precyzyjna, co powoduje problemy interpretacyjne. Jako przykład podają kłopot z odpowiednim zdefiniowaniem tzw. pieniędzy w drodze, a więc przelewów, które przez instytucję płatniczą już zostały zlecone, ale jeszcze nie zostały zaksięgowane na rachunku odbiorcy.
Z moich informacji wynika więc, że instytucje płatnicze podpisują oświadczenia przygotowane przez KNF, ale z licznymi własnymi zastrzeżeniami i uwagami. KIP-y boją się teraz, że ze względu na te zastrzeżenia nadzór będzie mógł zarzucić im naruszanie ustawy o usługach płatniczych, co może mieć daleko idące skutki, i że w rezultacie problemów jednego fintechu, czyli Cinkciarza, konsekwencje odczuje cały rynek.
Tymczasem Cinkciarz od kilku dni masowo publikuje informacje o kolejnych pozwach, które ma zamiar składać przeciwko bankom, jakoby mającym niezgodnie z prawem utrudniać mu prowadzenie działalności. O większości z nich mogliście przeczytać w tekście Cinkciarz się nie zatrzymuje. Oskarża banki o zmowę i grozi kolejnymi pozwami. Do opisanego tam zestawu wczoraj spółka dodała zawiadomienie o zmowie bankowej, uderzające w grupę SGB oraz Citi.