W 2023 r. ubezpieczyciele zebrali 1,7 mld zł składki z ubezpieczeń zdrowotnych, o 33 proc. więcej niż rok wcześniej
Polska Izba Ubezpieczeń podała, że ubezpieczenia zdrowotne ma już 4,8 mln Polaków. Taki wynik na koniec 2023 r. oznacza wzrost o prawie 14 proc. względem 2022 r. Jeszcze szybciej niż liczba ubezpieczonych wzrosła wartość zbieranej przez ubezpieczycieli składki – w minionym roku było to 1,7 mld zł, czyli o ponad 33 proc. więcej niż rok wcześniej. Wzrost cen polis odzwierciedla dużą inflację w sektorze medycznym.
Na łączną wartość przypisu składają się bardzo zróżnicowane produkty. To zarówno ubezpieczenia ambulatoryjne, których zakres obejmuje zwykle dostęp do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej i specjalistów oraz diagnostykę. Ale także złożone i droższe ubezpieczenia szpitalne, drobne produkty z bardzo ograniczonym ryzykiem, np. obejmującym tylko pakiet określonych badań czy niewielką liczbę wizyt albo cechujące się wysokim poziomem współpłacenia przez pacjenta. Z tego względu nie sposób wyliczać średnią składkę, jaką płaci ubezpieczony za polisę zdrowotną. PIU zaznacza jednak, że zdecydowaną większość środków przeznaczonych na zakup prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych Polacy przeznaczyli na polisy z szerszym zakresem ochrony. Składka miesięczna w ubezpieczeniach obejmujących wizyty u lekarzy, diagnostykę i profilaktykę zaczyna się od ok. 80 zł.
Najczęściej produkty tego typu są w całości lub w części opłacane przez pracodawcę na rzecz ubezpieczonego pracownika. Stanowią więc rodzaj benefitu pracowniczego, który ma na celu zarówno budować dobry wizerunek firmy, jak i pomagać utrzymywać pracowników w dobrym zdrowiu. – Polisy zdrowotne, które najczęściej wybierają pracodawcy, są zaprojektowane tak, by dbać o zdrowie pracownika, a więc jak najskuteczniej ograniczać nieobecności chorobowe w pracy i nieefektywność osób, które przychodzą do pracy mimo choroby – zaznacza Dorota M. Fal, doradczyni zarządu PIU, i dodaje, że ubezpieczenia pomagają szybciej zareagować, gdy pojawią się pierwsze symptomy choroby, wzmacniają edukację prozdrowotną i profilaktykę.
Ciekawie na tym tle wyglądają analizy Saltus Ubezpieczenia – z danych tego ubezpieczyciela wynika, że 22 proc. wszystkich objętych grupowymi ubezpieczeniami zdrowotnymi aranżowanymi przez pracodawcę stanowią osoby zatrudnione w sektorze finansowym i ubezpieczeniowym, kolejne prawie 16 proc. to pracownicy IT i telekomunikacji, a nieco ponad 15 proc. to osoby zatrudnione w branży przetwórstwa przemysłowego. Wynika stąd, że ponad połowa ubezpieczonych to przedstawiciele zaledwie trzech branż i to niekoniecznie tylko tych, które są najbardziej narażone na ryzyka chorób zawodowych. Ważnym zadaniem ubezpieczycieli wydaje się więc dotarcie również do tych sektorów, w których ubezpieczenia nie są jeszcze standardowym benefitem pracowniczym. Przykładowo osoby zatrudnione w edukacji stanowią, według szacunków Saltusa, zaledwie 0,26 proc. wszystkich objętych polisami zdrowotnymi.
Choć rosnąca liczba ubezpieczonych jest pozytywnym sygnałem dla branży, jej udział w rynku zdrowia nadal pozostaje niewielki. Jak wynika z danych przedstawionych przez EY, w 2023 r. wydatki ogółem na ochronę zdrowia wyniosły prawie 206 mld zł, w tym prawie 52 mld pochodziło z sektora prywatnego. Wydatki bezpośrednie gospodarstw domowych sięgnęły 37 mld zł.
Ubezpieczenia zdrowotne nadal znacznie ustępują pod względem popularności również abonamentom medycznym, na które – według szacunków EY – w zeszłym roku Polacy wydali ok. 7,5 mld zł. A tymczasem z perspektywy klienta mają nad nimi przewagę m.in. w postaci większej sieci placówek lekarskich, z których usług można skorzystać, i gwarancji dostępności wizyt w określonym czasie.
Jednocześnie sektor prywatny w coraz większym stopniu boryka się z problemami znanymi z publicznej służby zdrowia – pojemność i liczba prywatnych placówek medycznych nie jest przecież nieograniczona, coraz bardziej doskwierają również niedobory personelu medycznego. Co zaś może się wydawać mniej oczywiste, w znacznej mierze do niewydolności systemu ochrony zdrowia przyczynia się fakt nieodwoływania wizyt przez pacjentów, którzy z nich nie korzystają. Jak wynika z danych EY, w skali kraju w minionym roku nie odbyło się 1,3 mln wizyt na NFZ, nieodwołanych przez pacjenta.