Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
Unia Europejska "uwolni" dane z urządzeń IoT. To łakomy kąsek dla ubezpieczycieli

W Data Act zapisano wprowadzenie środków, które zapewnią użytkownikom urządzeń IoT dostęp do zbieranych przez nie danych oraz możliwość przekazania ich stronom trzecim. Mogłoby to mieć bardzo ciekawy wpływ na działalność podmiotów z różnych branż, a w szczególności ubezpieczeń

Wraz z rozkwitem rynku "inteligentnych" urządzeń rośnie wolumen danych, które tego typu sprzęty zbierają. Na przykład smartwatch czy opaska fitness przechowują informacje o aktywności i parametrach życiowych użytkownika. Konsumenci zapewne nie myślą o tym, co "wie" o nich thermomix, automatyczny odkurzacz, pralka czy samochód. A każde z tych urządzeń również gromadzi dane. Wiele z nich podłączonych jest do sieci i regularnie łączy się z producentem, chociażby w celu sprawdzenia ich stanu czy pobrania aktualizacji oprogramowania. Jednocześnie przekazuje dane – zarówno te bardziej spersonalizowane, jak choćby częstość i godziny używania pralki, jak i dane przemysłowe, np. o średnim okresie trwałości części.

Przeczytajcie także: Insurtech Bolttech przejmuje polski Digital Care

Według Komisji Europejskiej nikt nigdy nie wykorzystuje nawet 80 proc. ogółu danych generowanych przez urządzenia IoT. Tymczasem mogłyby się one stać podstawą do stworzenia nowych produktów i usług. Dostęp do nich mógłby też wzmocnić pozycję europejskich podmiotów w stosunku do gigantów technologicznych z USA czy Chin. Instytucje unijne postanowiły więc uregulować kwestie związane z dostępem do danych oraz możliwością ich przekazywania.

Jednym z kroków prowadzących do tego celu jest rozporządzenie w sprawie zharmonizowanych przepisów dotyczących sprawiedliwego dostępu do danych i ich wykorzystywania, lepiej znane jako: Akt w sprawie danych (Data Act). Jego projekt został przyjęty przez Komisję Europejską w lutym 2022 r., a w czerwcu tego roku Parlament Europejski i Rada UE osiągnęły porozumienie polityczne w tej sprawie. Obecnie dokument czeka na formalne zatwierdzenie i publikację w Dzienniku Urzędowym UE. Można się spodziewać, że stanie się to jeszcze pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. Zacznie obowiązywać 20 miesięcy później, a więc – jeśli przewidywania co do terminu publikacji się sprawdzą – prawdopodobnie w połowie 2025 r.

Dokument ten zakłada m.in. wprowadzenie środków, które zapewnią użytkownikom urządzeń IoT dostęp do zbieranych przez nie danych oraz możliwość przekazania ich stronom trzecim. Niektórym czytelnikom cashless.pl może to nasunąć skojarzenia z otwartą bankowością. Tak jak teraz klient może udostępnić swoje dane bankowe wybranemu przez siebie podmiotowi, tak mógłby udostępniac też dane chociażby ze swojego inteligentnego zegarka. Mogłoby to mieć bardzo ciekawy wpływ na działalność podmiotów z różnych branż, a w szczególności ubezpieczeń.

Swego czasu pojawiły się np. pogłoski, że Apple może chcieć zaoferować ubezpieczenia zdrowotne. Polisy takie miałyby być oparte na danych, jakie big tech pozyskuje ze sprzedawanych przez siebie smartwatchy, czyli np. ciśnienie krwi, poziom jej natlenienie, EKG czy temperaturę ciała. Korporacja technologiczna miałaby wejść w partnerstwo z jednym z czołowych ubezpieczycieli z rynku amerykańskiego i tam w przyszłym roku zaoferować własne polisy. Zaawansowana wiedza o stanie zdrowia użytkowników Apple Watchy miałaby pozwolić stworzyć ofertę skrojoną idealnie do ryzyka charakterystycznego dla danego klienta, co dałoby dużą przewagę nad innymi ubezpieczycielami, nieposiadającymi tego typu danych. Taka relacja to jeden z przykładów, jak dane z urządzeń IoT mogłyby być wykorzystywane w ubezpieczeniach.

Innym łakomym kąskiem dla ubezpieczycieli będą dane pochodzące z aut. Ciekawą analizę implikacji płynących z wprowadzenia Data Act przedstawił ostatnio Allianz podczas Allianz Motor Day. Ubezpieczyciel zwrócił uwagę, że użytkownicy tzw. connected cars, a więc samochodów zbierających i przekazujących dane, zgodnie z nowymi przepisami, będą mogli w przyszłości żądać od producenta przekazania danych zgromadzonych w pojeździe podmiotom trzecim. W przypadku łatwo dostępnych danych unijna regulacja zakłada nawet udostępnianie danych w czasie rzeczywistym.

Po pierwsze, otwiera to szersze perspektywy do wykorzystywania telematyki. Ubezpieczyciel przy kalkulacji składki mógłby brać pod uwagę informacje przede wszystkim o stylu jazdy, ale też o systemach bezpieczeństwa, w które dane auto jest wyposażone. Przy pozyskiwaniu danych o sposobie jazdy nie byłby już uzależniony od gotowości klienta do jeżdżenia np. z aplikacją monitorującą styl jazdy (co jest podstawą dziś dostępnych w Polsce rozwiązań).

Po drugie, dzięki szczegółowym danym z pojazdu można by w przyszłości zaoferować takie usługi jak automatyczne wezwanie pomocy na miejsce wypadku – czy to medycznej, w sytuacji poważnych zdarzeń, czy chociażby zamówienie holownika. Na podstawie danych z czujników zderzeniowych można by wręcz od razu rozpocząć organizację naprawy – umawiać wizytę w warsztacie, zamawiać odpowiednie części zamienne czy rezerwować samochód zastępczy. Obecnie to klient musi informować ubezpieczyciela o zdarzeniu, w przyszłości możliwe byłoby, aby to ubezpieczyciel kontaktował się z klientem i organizował pomoc, gdy ten jej potrzebuje.

Jednocześnie dane z czujników i kamer mogą posłużyć do prawidłowego i uczciwego zbadania okoliczności wypadku oraz wyjaśnienia odpowiedzialności za zdarzenie.

Przeczytajcie także: Wirtualna asystentka sprzeda ubezpieczenia przez Messengera

W serwisie cashless.pl już niejednokrotnie mogliście przeczytać o tym, że na niektórych rynkach poszczególni producenci aut współpracowali w zakresie przekazywania danych z konkretnymi ubezpieczycielami, np. Ford z Wejo, czy z By Miles, albo General Motors z American Family Insurance, Daimler założył spółkę joint venture z reasekuratorem Swiss Re, a z kolei Allianz we współpracy z Audi rozwija usługę automatycznego wykrywania wypadków. Są to jednak pojedyncze projekty, bazujące na dwustronnych porozumieniach i daleko im do zakładanego przez Data Act "uwolnienia danych", w ramach którego posiadacz auta mógłby sam zdecydować, jakiemu ubezpieczycielowi czy startupowi chce udostępnić dane ze swojego pojazdu. A dopiero taka swoboda mogłaby istotnie wpłynąć na ubezpieczeniowy krajobraz.

Oczywiście mogłaby – pod warunkiem, że unijne regulacje nie będą tylko martwymi zapisami. Data Act stwarza bowiem jedynie podstawę prawną do przekazywania danych z pojazdu osobom trzecim, nie wskazuje jednak ram prawnych określających, jak technicznie dane miałyby móc być wykorzystywane przez innych uczestników rynku. Podczas wspomnianego już Allianz Motor Day sformułowano kilka postulatów, które zdaniem ubezpieczyciela powinny zostać uwzględnione, aby nowe regulacje miały realny wpływ na rynek. Przede wszystkim wskazano, że właściciele pojazdów powinni wiedzieć, jakie dane są gromadzone i jakie mogą być przekazane w czasie rzeczywistym podmiotom trzecim. Zarekomendowano również stworzenie ujednoliconego minimalnego zbioru danych, które każdy właściciel ma prawo pozyskiwać. Umożliwiłoby to zaproponowanie nowych usług dla posiadaczy aut wszystkich producentów za pośrednictwem zdefiniowanych interfejsów. Uczulono także na kwestię bezpieczeństwa wymiany danych, w tym celu proponując utworzenie regulowanego rynku i niezależnego administratora danych. A przede wszystkim podkreślono konieczność przyjrzenia się kwestiom cen. Jako że informacje z pojazdów są dla ubezpieczycieli wartościowe, koncerny mogą zażądać bardzo wysokich opłat za transmisję danych. Zaporowe ceny mogą zaś zgasić jakąkolwiek konkurencję w zarodku.

Fot. freepik.com

KATEGORIA
UBEZPIECZENIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies