Statystyki opublikowane przez KNF pokazują, kto ile zbiera składki z ubezpieczeń komunikacyjnych, a także jacy są najwięksi ubezpieczyciele w życiu i majątku
Wielkimi krokami zbliża się 1 listopada, czyli termin, od którego zakłady ubezpieczeń powinny uwzględniać w swoich procesach likwidacji szkód nowe rekomendacje KNF. Co ciekawe, na temat jednego z bardziej kontrowersyjnych zaleceń, czyli zakazu uwzględniania rabatów przy wypłacie odszkodowania, wypowiedział się ostatnio Sąd Najwyższy. Trafiło do niego powiem pytanie od warszawskiego sądu okręgowego o następującej treści: "Czy zakład ubezpieczeń może obniżyć należne odszkodowanie przysługujące z umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody powstałe w związku z ruchem tych pojazdów o rabaty oraz ulgi na części i materiały służące do naprawy pojazdu, możliwe do uzyskania w ramach współdziałania poszkodowanego z ubezpieczycielem w zakresie likwidacji szkody z odpowiedzialności cywilnej sprawcy szkody w procesie naprawy pojazdu".
W rekomendacjach KNF (które podobno prawa nie tworzą, tylko przypominają, co zapisano w przepisach) jasno wskazano, że wynegocjowanych przez ubezpieczyciela rabatów i ulg uwzględniać nie należy. Widać sąd okręgowy tej samej pewności nie miał. Co więcej, chyba i Sąd Najwyższy o tym do końca przekonany nie jest. Choć w zasadzie trudno to rozstrzygnąć, gdyż treść uchwały SN jest następująca: "Odszkodowanie przysługujące od zakładu ubezpieczeń na podstawie umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za szkody powstałe w związku z ruchem tych pojazdów obejmuje wyłącznie niezbędne i ekonomicznie uzasadnione koszty naprawy".
Sąd nie odpowiedział więc wprost na zadane pytanie, natomiast wydaje się, że raczej skłania się ku temu, by kosztów naprawy nadmiernie nie zwiększać (skoro da się naprawić taniej, dzięki wynegocjowanym przez ubezpieczyciela rabatom). Żeby mieć jednak pewność w tej kwestii, trzeba poczekać na pisemne uzasadnienie uchwały. Ciekawe zresztą, na ile będzie ono spójne z osobną uchwałą, jaka ma zostać podjęta przez SN w tym samym temacie. Z wnioskiem o takową zwrócił się bowiem niedawno Rzecznik Finansowy.
A tymczasem ubezpieczycielom pozostaje szykować się do wdrożenia rekomendacji albo wytłumaczenia, jak w inny sposób realizują postulaty nadzoru (zgodnie z zasadą: "comply or explain", czyli "stosuj albo wyjaśnij"). Choć podobno ta druga opcja nie za bardzo wchodzi w grę. W kuluarowych rozmowach można usłyszeć, że niektóre zakłady już przy poprzednich rekomendacjach i wytycznych KNF-u starały się bronić swoich procedur, ale z czasem się poddawały.
Słuchając ubezpieczycieli, można by zażartować, że tym razem głównie postawili na wariant mieszany, coś pomiędzy "comply" oraz "explain", a mianowicie: "complain" (czyli "narzekaj"). Nie ma chyba zakładu, który na rekomendacje by nie narzekał. Nie ma się zresztą co dziwić, nowa regulacja będzie skutkowała znacznym podniesieniem kosztów likwidacji szkód. Naturalnym krokiem byłoby przerzucenie tych kosztów na klientów – wszak odszkodowania są wypłacane ze składek, a skoro więcej będzie z worka wypadać, to i więcej wszyscy klienci powinni dosypać. Pytanie jednak, jak szybko ubezpieczyciele się na ten zdroworozsądkowy krok (z punktu widzenia biznesu) zdecydują. Na razie bowiem trwa wojna cenowa, o której nieraz już tu wspominałam, a którą tylko potwierdzają ostatnie wyniki przedstawione przez KNF. Z danych nadzoru wynika bowiem, że w I połowie tego roku wynik techniczny (czyli różnica między przychodami ze składek a wypłaconymi odszkodowaniami i poniesionymi kosztami akwizycji i administracyjnymi) na OC komunikacyjnym spadł o ponad połowę względem analogicznego okresu rok wcześniej.
Przy okazji można zobaczyć, którzy ubezpieczyciele w tych mocno konkurencyjnych warunkach zdobywają rynek (dzięki swoim wybitnym narzędziom do wyławiania najlepszych klientów albo dzięki zaniżaniu cen), a którzy odpuścili walkę o klienta i tracą udział.
Na wykresie poniżej przypis z OC komunikacyjnego ubezpieczycieli o udziale w rynku powyżej 1 proc. – dane za I połowę 2022 r. w zestawieniu z I połową 2021 r.
Ogółem krajowe zakłady ubezpieczeń zebrały w pierwszych sześciu miesiącach tego roku 7,53 mld zł składki z ubezpieczenia komunikacyjnego, czyli o 1 proc. więcej niż rok wcześniej. (Wyliczona na podstawie danych KNF kwota jest trochę mniejsza niż ta, którą raportuje UFG, czyli 7,6 mld zł. Wynika to z faktu, że Fundusz uwzględnia wszystkich ubezpieczycieli oferujących w Polsce ubezpieczenia OC komunikacyjne, w tym oddziały zagranicznych zakładów, a KNF tylko krajowe zakłady ubezpieczeń). Pierwszą pozycję, z udziałem w rynku ubezpieczeń OC komunikacyjnego na poziomie 26,7 proc., zachowuje PZU, notując jednak spadek udziału o niecałe 0,5 proc. Dystans do lidera zmniejsza natomiast Warta, która jeszcze rok wcześniej miała 19,4 proc. udziału w rynku, a teraz już 21,8 proc. – to jedyny tak wyraźny wzrost w stawce. Troszeczkę rozepchnęła się też Ergo Hestia, zwiększając swój udział w rynku z 17,9 proc. do 18,4 proc. Dalej widać już tylko spadki, z wyjątkiem Wienera, który zwiększył swój udział z 2,9 proc. do 3 proc. Na wykresie poniżej można zobaczyć, kto zyskuje, a kto traci udział w rynku.
A skoro przyglądamy się już wynikom KNF, warto przy okazji zaktualizować rankingi największych ubezpieczycieli i grup ubezpieczeniowych na polskim rynku.
Tak wygląda zestawienie pięciu największych grup w ubezpieczeniach na życie, wraz z ich udziałami w rynku.
A tak po pierwszym półroczu 2022 r. sytuacja wygląda w ubezpieczeniach majątkowych: