Usługa Allegro Care ma być rozwijana. Na razie zapowiedziana już w styczniu współpraca z Ergo Hestią zaowocowała jedynie ofertą ubezpieczania elektroniki
Allegro pochwaliło się w końcu programem ubezpieczeniowym, w którym oferuje ochronę przedmiotów kupowanych za pośrednictwem platformy. W ramach Allegro Care klienci będą mogli przy zakupie wybranych przedmiotów z działu Elektronika zdecydować się na objęcie ich ubezpieczeniem na wypadek kradzieży, przypadkowych uszkodzeń lub awarii po okresie gwarancji.
Dostawcą ochrony jest Ergo Hestia. Jak na razie w projekcie bardzo mało widoczna (co w sumie jest typowe dla modelu embedded insurance), tak jak i same ubezpieczenia nie za bardzo na Allegro są widoczne. Ot, kolejna spośród usług, którymi Allegro obudowuje swoją ofertę.
O tym, że wybrane słuchawki, tablet, telewizor czy pralkę można ubezpieczyć, klient dowiaduje się dopiero po dodaniu go do koszyka, w formularzu dostawy i płatności. Tam też dopiero okaże się, jakie warianty ubezpieczenia są dostępne i na jaką ochronę może liczyć. Przypomina to model z linii lotniczych, gdzie oferta ubezpieczenia turystycznego też się nierzadko pojawia jako jeden z punktów do zaznaczenia/odznaczenia obok priorytetowego wejścia na pokład czy miejsca XXL.
Po kliknięciu przycisku "dodaj" wyświetlają się dostępne warianty ubezpieczenia. Jeśli klient sobie życzy, może otworzyć i pobrać dokument z ogólnymi warunkami ubezpieczenia. Jak rozumiem, w ten sposób realizowany jest obowiązek ubezpieczyciela, by przekazać klientowi OWU przed zawarciem umowy. Bardziej zaangażowany klient może też odnaleźć OWU na stronie Allegro Care. Dowie się z niego m.in., że suma ubezpieczenia w polisach obejmujących uszkodzenie, kradzież i awarie po gwarancji jest równa cenie zakupu urządzenia na platformie Allegro. Natomiast w przypadku zakresu "Wsparcie awaryjne", który można dokupić do przedmiotów używanych, limit odpowiedzialności ubezpieczyciela to 500 zł (na cały okres ubezpieczenia), niezależnie od ceny urządzenia.
Warto też zwrócić uwagę na wyłączenia z zakresu ochrony, a znaleźć tam można np. zaginięcie lub zgubienie ubezpieczonego urządzenia lub jego części (w przeciwieństwie do kradzieży, która jest objęta ochroną), uszkodzenia estetyczne, wgniecenia, zadrapania i odbarwienia, szkody, które są efektem zwykłego zużycia urządzenia, rdzy, korozji, oksydacji, szkody wywołane przez płyny, gdy ubezpieczonym urządzeniem jest ekran, obudowa lub aparat w smarfonie lub tablecie. Co oczywiste, ochronie nie polegają również szkody wyrządzone umyślnie.
Jak zwykle przy tego typu polisach wyzwaniem jest złapanie zdrowej równowagi między chęcią eliminacji fraudów (tak aby nie okazało się, że każdy iPhone przypadkowo roztrzaskuje się lub jest kradziony tuż po premierze nowego modelu) a odpowiednio szerokim zakresem ubezpieczenia (tak aby klient rzeczywiście mógł skorzystać z ochrony, jeśli przydarzy mu się wypadek). Zawsze było to jedną z istotnych bolączek tego typu polis i jednym z przyczynków do interwencji Rzecznika Finansowego, starającego się zwrócić uwagę na nieprawidłowości przy ubezpieczeniach sprzętu RTV/AGD. Czas pokaże, jak do tematu będzie podchodzić Ergo Hestia i czy klienci kupujący jej ochronę na Allegro uznają ją za przydatną. Można się spodziewać, że tak duży partner jak Allegro może oczekiwać od ubezpieczyciela, że oferowana przez niego ochrona nie okaże się wydmuszką. Choć z drugiej strony prowizja w kontraktach tego typu jest bardzo wysoka (sięgająca nawet 50 proc. składki), więc pokusa, by się po prostu sprzedawało, jest duża. Zresztą programy tego typu prowadzone są od lat w stacjonarnych i internetowych sieciach sklepów z elektroniką i sprzętem gospodarstwa domowego, a ich jakość pozostawiała nieraz wiele do życzenia.
Komunikując wprowadzenie Allegro Care, operator platformy zapowiedział, że usługa będzie stale rozwijana i rozszerzana o kolejne funkcje. Myślę, że branża z zaciekawieniem będzie śledzić rozwój tego programu, bo można odnieść wrażenie, że dotychczas zaprezentowany zakres współpracy to jednak mniej, niż się można było spodziewać po partnerstwie dwóch graczy tak mocnych w swoich branżach. Może z czasem polisy zostaną zaoferowane w kolejnych kategoriach produktowych? A może i będzie je można kupować jako osobne produkty na Allegro, np. taką travelkę czy OC? To byłby bardzo śmiały krok, ale z pewnością ciekawy – ze względu na popularność Allegro i bazę klientów platformy. A jednocześnie trudny do przeprowadzenia, chociażby ze względu na relacje Ergo Hestii z jej agentami oraz dotychczasową niechęć, by polisy swojej głównej marki mocniej sprzedawać w kanałach online.
W ubezpieczeniowym podsumowaniu tygodnia nie sposób nie wspomnieć też o wątku planowanych regulacji dotyczących kancelarii odszkodowawczych. Temat wrócił po raz kolejny, a to za sprawą toczących się w Ministerstwie Sprawiedliwości prac. Pomysł absolutnie nie jest nowy, bo chociażby PIU już w 2011 r. zwracało uwagę na potrzebę wprowadzenia odpowiednich przepisów. Pięć lat później założenia do projektu ustawy regulującej pracę tych podmiotów przedstawił Rzecznik Finansowy. W 2018 r. pomysł trafił na Wiejską, ale choć dla ubezpieczycieli i kancelarii był niezwykle emocjonujący, to nie przykuł na zbyt długo uwagi posłów i senatorów. Wydaje się, że nigdy nie było woli politycznej, by rregulować branżę.
Teraz możemy obserwować kolejne podejście. O tyle ciekawsze, że podobno poważne kłopoty ma jeden z największych podmiotów na tym rynku, a mianowicie EuCO. Jeszcze kilka lat temu, przy poprzednich inicjatywach, duże, dobrze zorganizowane kancelarie przekonywały, że branża się doskonale samoreguluje, a dodatkowe obostrzenia mogą sprawić, że poszkodowanym trudniej będzie skorzystać z pomocy pośredników odszkodowawczych. Dziś według doniesień mediów EuCO, niegdyś potentat tego rynku, ma mieć coraz większe problemy z terminowym wypłacaniem odszkodowań klientom. Skarżą się też podobno sami pośrednicy, którzy wobec nierzetelności EuCO mają zrywać współpracę z kancelarią. Realizuje się więc scenariusz, przed którym ostrzegali ubezpieczyciele. I to w odniesieniu do dużego podmiotu, notowanego na giełdzie, a nie tylko pomniejszych, nieraz działających niemal "chałupniczo", graczy.
Niejednokrotnie mówiło się, że kancelarie odszkodowawcze wyhodowali na własnej piersi ubezpieczyciele, zaniżając odszkodowania. Odpowiednio długa wymiana pism lub skierowanie przez pośrednika poszkodowanego sprawy do sądu stały się niemal pewnym przepisem na istotnie wyższą wypłatę. To nakręciło działalność tego typu podmiotów. A wraz z rozwijającym się rynkiem odszkodowawczym zrodziły się kolejne patologie. Począwszy od nieetycznego działania pośredników, nielegalnego pozyskiwania danych ofiar wypadków, nachodzenia w szpitalach czy na pogrzebach, co sprawiło, że pośredników zaczęto nazywać "hienami cmentarnymi". Do tego dochodzą: brak rzetelności i kompetencji pracowników kancelarii, którzy zazwyczaj nie są prawnikami, a także trudności z dochodzeniem rekompensat od pośredników za ich błędne działania (nie mają oni obowiązku posiadać ubezpieczenia OC swojej działalności). Nie sposób nie odnotować także fatalnych praktyk finansowych, czyli skandalicznie wysokich prowizji (standardowo 20-25 proc. przyznanego ostatecznie świadczenia, ale w niektórych przypadkach sięgały one i 40 proc.), czy przetrzymywania na koncie kancelarii środków przelanych przez ubezpieczyciela tytułem odszkodowania dla poszkodowanego.
Nieprawidłowościom tym ma zaradzić regulacja opracowywana w resorcie sprawiedliwości, a – według informacji money.pl – założono m.in. wprowadzenie podzielonego modelu płatności (wypłata prowizji na konto kancelarii, ale samego świadczenia od razu na konto poszkodowanego), czy nałożenie limitów ograniczających wysokość prowizji, aby ograniczyć zjawisko domagania się wynagrodzenia nieproporcjonalnego do nakładu pracy kancelarii. Tyle że te same postulaty pojawiały się już przy wcześniejszych próbach ucywilizowania tego rynku, ale dotychczas spełzły one na niczym.