Partnerzy strategiczni
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy wspierający
Partnerzy merytoryczni
O nowych technologiach w ubezpieczeniach, ciekawych rozwiązaniach od insurtechów i nowych metodach kradzieży aut

Insurtechy pochwaliły się nowymi narzędziami, które przygotowują dla ubezpieczycieli, a CUK rozwiązaniami, którymi cyfryzuje sprzedaż agencyjną

Mimo że sezon wakacyjny w pełni, insurtechy nie próżnują. W tym tygodniu w serwisie cashless.pl mogliście znaleźć informację o współpracy, jaką nawiązał polski startup Tensorflight z konsorcjum lotniczym Airbus. Satelity Airbusa dostarczą Tensorflightowi bardzo precyzyjne zdjęcia powierzchni Ziemi. Podobno satelity z konstelacji Pleiades Neo robią zdjęcia satelitarne o najwyższej obecnie dostępnej rozdzielczości, która wynosi aż 30 cm. Do tego to samo miejsce są w stanie zobrazować od dwóch do czterech razy dziennie.

Ze zdjęć tych sztuczna inteligencja opracowana przez polski insurtech wyłuska dane dotyczące zobrazowanych nieruchomości. A dane te posłużą ubezpieczycielom do właściwej oceny ryzyka przy ubezpieczaniu obiektów. Startup kieruje swoje usługi głównie do towarzystw ubezpieczających nieruchomości komercyjne, przy których standardem są audyty, czyli wizyty ekspertów oglądających budynki przyjmowane do ochrony. Z narzędziami Tensorflight nie jest to już konieczne, co może prowadzić do dużych oszczędności (zwłaszcza w realiach Stanów Zjednoczonych, gdzie głównie insurtech ma klientów).

Przeczytajcie także: Kto zarobi na rekomendacjach likwidacyjnych

Wsparcie w underwritingu (czyli procesie oceny ryzyka) ubezpieczycielom oferuje również inny polski startup, o którym niedawno mogliście przeczytać. Mowa o Skyblu.ai. Ten podmiot również wykorzystuje dane ze zdjęć lotniczych, a także z różnych innych źródeł (np. numeryczny model terenu), do opracowania map określających wystąpienie różnych ryzyk pogodowych w danej lokalizacji. Ostatnio przygotował takie narzędzie uwzględniające ryzyka powodzi, gradu, porywów wiatru, osuwisk i pożarów dla ubezpieczycieli francuskich.

Z kolei Beesafe nie ustaje w pracach nad usprawnianiem likwidacji szkód. Jak udało mi się ustalić, jeszcze w tym roku zamierza wdrożyć wypłatę odszkodowania szybkim przelewem Blik. Rozwiązanie ma być stosowane do prostych szkód, w których wartość odszkodowania nie przekroczy 5 tys. zł. Swoją drogą, patrząc na bardzo intensywny wzrost wartości szkód (który dodatkowo napędzą jeszcze rekomendacje likwidacyjne) limit ten może się wkrótce okazać zbyt niski.

Warto wspomnieć, że testowaniem takiej usługi w lutym zeszłego roku chwaliło się już PZU. To efekt współpracy największego polskiego ubezpieczyciela z bankiem Pekao. Nie wiadomo natomiast jeszcze, kogo do współpracy zaprosił należący do VIG-u insurtech Beesafe.

Ciekawą informacją z ostatnich dni jest również ta o planach stworzenia platformy do wynajmu mieszkań, czym zająć się mają deweloper Develia oraz firma technologiczna The Heart. Czemu o tym wspominam w ubezpieczeniowym podsumowaniu tygodnia? Bo choć na dziś firmy te nie wspominają nic o ubezpieczeniach, to jednym z elementów ich platformy mają być usługi dla najemców, takie jak catering, sprzątanie czy naprawy. Aż się prosi, by zestaw ten uzupełniły polisy czy assistance mieszkaniowe. Z pewnością tematem powinni się zainteresować ubezpieczyciele albo startupy działające w tym obszarze, jak np. Simp.rent.

Przeczytajcie także: Do 3 mln zł sumy ubezpieczenia w polisach turystycznych Ergo Hestii

Z kolei wśród doniesień zagranicznych warto odnotować, że Lemonade sfinalizowało zakup Metromile. Działający od 10 lat insurtech sprzedający ubezpieczenia telematyczne został wchłonięty przez swojego młodszego kolegę. Know-how Metromile ma zostać wykorzystane przez Lemonade do rozwijania ich własnych ubezpieczeń komunikacyjnych. Ciekawym aspektem tej transakcji jest też jej kwota. Jeszcze w listopadzie zeszłego roku, gdy poinformowano o akwizycji, wartość transakcji szacowano na 500 mln dolarów. Teraz przy jej finalizacji okazuje się, że 7,3 mln akcji Lemonade, które otrzymują udziałowcy Metromile, to jedynie 145 mln dolarów. Lemonade nie uchroniło się bowiem przed trendem spadków wycen fintechów i insurtechów, a wręcz wskazywane jest jako jeden z przykładów sztucznego napompowania wartości firmy technologicznej w czasach taniego pieniądza.

Na rynku europejskim jak na razie takich drastycznych spadków wartości startupów ubezpieczeniowych nie widzimy. A wręcz kilku firmom, jak Alan czy wefox, udało się po swoich rundach poprawić wyceny. W przypadku tego drugiego zapewne niemałe znaczenie ma model dystrybucji, oparty na technologii, ale skupiający się na tradycyjnym pośredniku. Ten bowiem jest nadal kluczowy na wielu rynkach, w tym polskim.

Dobrze to rozumie CUK, jedna z największych sieci multiagencyjnych, który uruchomił właśnie projekt CUK Digital Agent. Pod tym szyldem mieści się gros działań i narzędzi wspierających agentów w funkcjonowaniu w przestrzeni cyfrowej. Od CRM-u z porównywarką i cen, i zakresów ubezpieczeń, przez łatwą możliwość wystawiania polis zdalnie poprzez wysłanie klientowi jednego linka do akceptacji ubezpieczenia, po aplikacje do obsługi ubezpieczeń. O różnych rozwiązaniach wpisujących się w ideę CUK Digital Agent możecie poczytać w mojej rozmowie z Marcinem Dylińskim, dyrektorem Departamentu Marketingu i E-commerce w CUK Ubezpieczenia. Również o tym, co w mojej ocenie jest asem w rękawie CUK-u, a mianowicie nowym podejściu do rozliczania prowizji. Podmioty rozwijające zarówno sprzedaż tradycyjną, jak i online, zawsze borykały się z niezadowoleniem agentów, którzy bali się, że direct/online/call center odbierze im ich klientów. CUK wprowadza zaś zasadę, że cała prowizja z każdego ubezpieczenia kupionego przez klienta przypisanego do danego agenta, zawsze trafi do pośrednika. A więc nawet jeśli klient agenta X pewnego dnia wejdzie na cuk.pl i tam sobie w porównywarce kupi ubezpieczenie albo kliknie propozycję przedłużenia polisy, która wyskoczy mu w aplikacji, to prowizja i tak trafi do agenta X, nawet jeśli ten nic o aktywności "swojego" klienta nie wiedział.

A na koniec ciekawostka z doniesień policyjnych. Funkcjonariusze z Drohuska złapali na gorącym uczynku trzech mieszkańców Chełma, którzy usiłowali ukraść pojazd za pomocą dźwigu hydraulicznego. Kiedy policjanci dotarli na miejsce, przestępcy już ładowali na samochód ciężarowy stojącego przy drodze nissana, wykorzystując do tego właśnie podnośnik. Podczas przeszukania miejsca zamieszkania jednego ze sprawców znaleziono jeszcze dwa samochody osobowe, które zostały skradzione w ten sam sposób. Pomysłowość przestępców nie zna granic, a na wszelki wypadek warto mieć autocasco.

Fot. Policja

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies