Jeszcze w lutym, przed najazdem Rosji na Ukrainę, spodziewano się, że wycena Klarny wzrośnie do 60 mld dolarów
Wydaje się, że inwestorzy działający na rynku nowoczesnych usług finansowych odzyskują powoli rozsądek, czego przejawem jest spadek, szybujących dotąd w kosmosie, wycen fintechów. Dotknęło to już np. znanego operatora mPOS-ów, czyli firmę SumUp, czy australijskie spółki działające w sektorze płatności odroczonych, a teraz stanie się prawdopodobnie udziałem europejskiego potentata w tej dziedzinie, czyli szwedzkiej Klarny.
Jak donosi Wall Street Journal, Klarna powoli kończy najnowszą rundę finansowania, której przewodzą dotychczasowi inwestorzy tacy jak Sequoia Capital. Fintech chce pozyskać 650 mln dolarów. Najciekawsze jest jednak to, że jak podaje WSJ, po zakończeniu rundy wycena Klarny spadnie do "zaledwie" 6,5 mld dolarów. Zaledwie, bo wycena skalkulowana na podstawie poprzedniej rundy, zrealizowanej w ubiegłym roku, wynosiła ok. 46 mld dolarów. A jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie spekulowano, że wartość szwedzkiej spółki może wzrosnąć nawet do 60 mld dolarów.
Od tego czasu wiele się zmieniło. I mowa nie tylko o wydarzeniach natury geopolitycznej. Niedawno Klarna opublikowała swoje wyniki finansowe za 2021 r., w których wykazała stratę operacyjną w wysokości 748 mln dolarów. Później ogłosiła zamiar przeprowadzania zwolnień sięgających 10 proc. załogi. Na korzyść Klarny nie działa też na pewno wysoka inflacja, która podnosi koszt finansowania i utrudnia zarabianie na płatnościach odroczonych.