Według danych Munich Re 2021 r. był jednym z najbardziej kosztownych dla ubezpieczycieli w zakresie klęsk żywiołowych
W minionym roku klęski żywiołowe spowodowały na całym świecie szkody o wartości 280 mld dolarów – wynika z danych opublikowanych w tym tygodniu przez jednego z największych światowych reasekuratorów Munich Re. Z tego 120 mld dolarów to straty, które w ramach wypłacanych przez siebie świadczeń pokryli ubezpieczyciele. Stawia to miniony rok w czołówce lat najbardziej kosztownych dla branży.
Katastrofą, która w zeszłym roku pociągnęła za sobą najwyższe straty, był huragan Ida. Poczynione przez niego szkody wyceniono na 65 mld dolarów, z czego odpowiedzialność ubezpieczycieli sięgała 36 mld dolarów. Można się zatem spodziewać, że niszczycielski charakter Idy (huraganu oczywiście) spowoduje wykreślenie tego imienia z listy nazw nadawanych cyklonom. Jak bowiem być może wiecie, huragany nazywane są według określonego algorytmu. Swego czasu utworzono sześć zestawów po 21 imion, na przemian żeńskich i męskich, na kolejne litery alfabetu. Na dany rok przewidziany jest jeden zestaw. Te same imiona wracają w cyklu sześcioletnim, chyba że któryś huragan spowodował szczególne spustoszenie. Wtedy dane imię zostaje usunięte z listy, a meteorologowie wybierają pasujący do kryteriów zamiennik.
Ida strat narobiła sporo i niemało też kosztowała ubezpieczycieli, zarówno jeśli chodzi o wypłaty, jak i o wysiłek przy likwidacji szkód. Ale i dała okazję do przetestowania nowych rozwiązań. O jednym z nich mogliście przeczytać w serwisie cashless.pl: jeden z ubezpieczycieli wykorzystał sztuczną inteligencję do automatycznej oceny strat spowodowanych przez huragan, na podstawie materiału zdjęciowego. Dzięki temu zespół ds. roszczeń mógł identyfikować szkody, klasyfikować je i podejmować działania usprawniające ich likwidację, nawet jeśli zdarzenie nie zostało jeszcze zgłoszone przez klienta.
Jak się jednak okazuje, więcej niż Ida ubezpieczycieli kosztowały wakacyjne powodzie w Europie. Straty po nich wyceniono na 54 mld euro, ale na konto firm ubezpieczeniowych zaliczyło się z tego aż 46 mld euro. Kataklizm ten dotknął szczególne Niemcy. A już we wrześniu GDV, czyli tamtejsze stowarzyszenie ubezpieczycieli, orzekło, że przez powódź i gradobicia 2021 r. będzie najbardziej kosztownym rokiem dla lokalnych towarzystw od czasu, gdy stowarzyszenie prowadzi statystyki, czyli od początku lat 70. Niemieccy ubezpieczyciele musieli się liczyć z roszczeniami na poziomie 12 mld euro, podczas gdy długoterminowa średnia wartość roszczeń na tym rynku wynosi ok. 3,8 mld euro.
Natura, która tak ostro doświadczyła naszych sąsiadów, dla Polski w tym roku okazała się nieco łaskawsza, choć i u nas wakacyjne miesiące upływały pod znakiem intensywnych zjawisk pogodowych. W różnych częściach kraju występowały trąby powietrzne, nawałnice, tzw. powodzie błyskawiczne czy gradobicia. Te ostatnie szczególnie dały się we znaki właścicielom aut i komisom samochodowym, w których pojazdy stoją pod chmurką. Po jednej z wakacyjnych burz z gradem niektóre komisy skarżyły się, że ich straty sięgają nawet 1 mln zł.
Rola ubezpieczeń w sytuacji częstych ostatnio gwałtownych zjawisk pogodowych jest bardzo duża. Niemniej zarządzanie ryzykiem powinno zdecydowanie wykraczać poza transfer ryzyka na ubezpieczycieli, czyli klasyczne: „trzeba się było ubezpieczyć”. PIU od dłuższego czasu zwraca uwagę, że potrzebne są systemowe działania prewencyjne. Niestety nadal buduje się na terenach zalewowych, nie dba odpowiednio o rozwój sieci wodno-kanalizacyjnej czy odpowiednią infrastrukturę wodną, np. w postaci rowów melioracyjnych i małych zbiorników retencyjnych, na wypadek suszy.
W ostatnich latach coraz częściej dochodzi do powodzi błyskawicznych, które w przeciwieństwie do tych związanych z wylewaniem rzek (np. z 1997 r. czy 2010 r.), powstają bardzo szybko i są skutkiem intensywnych opadów deszczu. Wpływa na to sposób zabudowy, coraz większe zabetonowanie terenu i brak infrastruktury odprowadzającej wodę. W konsekwencji nadmiar wody nie znajduje ujścia, wdziera się do piwnic, stoi na ulicach i uszkadza samochody. Takiego zjawiska w zeszłym roku kilkukrotnie doświadczyli m.in. mieszkańcy Warszawy.
Czy zmiany klimatu i idąca za nimi większa intensywność zjawisk pogodowych spowodują wzrost stawek za ubezpieczenia? Długoterminowo powinny. Natomiast na razie bardziej bieżącą kwestią, która wpłynie na ceny, jest inflacja. I to nie tylko w tym obszarze, w którym podnosi ona koszty ubezpieczycielom. Ale przede wszystkim ze względu na to, jak inflacja wpływa na wartość posiadanego przez Was mienia. Jeśli nadal ubezpieczacie Wasz dom czy mieszkanie, podając jako sumę ubezpieczenia kwotę, za które je kupiliście, to czy takie odszkodowanie pozwoliłoby Wam dziś odbudować swój majątek? Dlatego warto zaktualizować sumy ubezpieczeń, uwzględniając obecne ceny mieszkań, wyposażenia i koszty remontów. Wyższa suma oczywiście przełoży się na większą składkę, ale dzięki temu w razie poważnej szkody ubezpieczenie nie okaże się wydmuszką.
Niewydmuszkowe ubezpieczenie dobrze też sobie zapewnić przed wyjazdem na ferie zimowe. Pierwszym województwom laba zaczyna się już w ten weekend. Jeśli wybieracie się na narty za granicę, warto wykupić odpowiednią polisę. A jeśli w planach macie szusowanie po włoskich stokach, to nie tylko warto, ale nawet trzeba. W tym sezonie Włochy wprowadziły bowiem obowiązek posiadania ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Można je wykupić na miejscu (to koszt 2-3 euro za dzień), ale lepiej wyposażyć się w dobrą travelkę jeszcze w Polsce. Tym bardziej że ubezpieczenie turystyczne chroni Was nie tylko przed odpowiedzialnością za szkody wyrządzone innym narciarzom i snowboardzistom (czyli wymagane przez Włochów OC), ale też pokrywa koszty leczenia i zapewnia organizację pomocy, gdy to Wy ucierpicie w wypadku na stoku.
Jak ważne jest OC, pokazuje przykład klienta, którego sprawą właśnie zajmuje się Mondial Assistance. Ubezpieczony w okresie świąteczno-noworocznym doprowadził do wypadku na stoku: nieszczęśliwie wjechał w innego narciarza, powodując liczne urazy, stłuczenia i złamania. "Najechany" wniósł o odszkodowanie w wysokości 37 tys. euro tytułem kosztów leczenia, doznanego uszczerbku na zdrowiu, poniesionych strat moralnych oraz niezdolności do pracy. W takich sytuacjach ubezpieczyciel nie tylko pokrywa roszczenia, ale też zapewnia klientowi wsparcie prawników przy badaniu sprawy.
O tym, jak wysokie mogą być to koszty, świadczy inny przykład przytaczany przez Mondial Assistance. Otóż 17-latek będący pod opieką rodziców staranował na stoku w Austrii obywatelkę tego kraju. Roszczenia samej poszkodowanej sięgnęły 16 tys. euro, z czego sąd zasądził ostatecznie prawie 13 tys. euro. Do tego doszło prawie 10 tys. euro honorarium prawnika poszkodowanej zasądzone przez sąd. 13 tys. euro trafiło w ramach ugody do austriackiej kasy chorych, tytułem pokrycia części kosztów leczenia. Wszystkie te koszty zostały pokryte w ramach ubezpieczenia, a dodatkowo klient nie poniósł żadnych kosztów związanych z pracą prawników jego ubezpieczyciela przy toczącym się procesie.
A na koniec jeszcze parę słów na temat sprzątania po Gefionie. W grudniu Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny podał, że wypłacił już 4,5 mln zł odszkodowań i świadczeń za zdarzenia spowodowane przez kierowców posiadających OC wystawione przez upadłego ubezpieczyciela. W tym czasie udało się zamknąć prawie 70 proc. spraw przekazanych Funduszowi do realizacji, niemniej zobowiązania będzie regulować jeszcze przez lata, m.in. ze względu na konieczność wypłaty rent poszkodowanym. Teraz o wysokości swojego zaangażowania poinformowało Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych. Do końca 2021 r. instytucja wypłaciła blisko 7 mln zł zobowiązań za szkody transgraniczne wyrządzone przez kierujących pojazdami ubezpieczonymi w Gefionie. Nie wyklucza jednak, że wartość zobowiązań jeszcze wzrośnie, ponieważ w przypadku zdarzeń transgranicznych zarówno przepływ informacji o szkodach, jak i rozliczenia, dokonywane są z dużym opóźnieniem.
PBUK zrzesza wszystkich ubezpieczycieli sprzedających OC na polskim rynku, dzięki czemu wystawiane przez nich polisy są ważne zarówno w Polsce, jak i w każdym kraju Europejskiego Obszaru Gospodarczego, na terenie Andory, Serbii i Szwajcarii. Tym samym Biuro udziela gwarancji w zakresie realizowania przez każdy z tych zakładów zobowiązań wynikających z wypadków samochodowych spowodowanych przez kierowców w innych krajach. Upadłość Gefiona, będącego członkiem PBUK, spowodowała konieczność przejęcia zobowiązań przez tę instytucję.