Wyceniana na blisko 12 mld dolarów spółka przekonuje, że złodziejom pomogli sami klienci
Amerykański fintech Robinhood, który umożliwia m.in. inwestowanie w akcje bez prowizji, zmaga się z zarzutami użytkowników dotyczącymi poziomu stosowanych przez niego zabezpieczeń. Niezadowoleni klienci przekonują za pośrednictwem mediów, w tym Agencji Bloomberga, że padli ofiarą kradzieży, a firma nie była w stanie udzielić im odpowiedniej pomocy. Wyceniana na kilkanaście miliardów dolarów spółka broni się i tłumaczy, że wina leży po stronie użytkowników, którzy padli ofiarą phishingu.
O co chodzi? Grupa inwestorów korzystających z usług Robinhooda straciła pieniądze. Ktoś sprzedał akcje, w które zainwestowali, a następnie zlecił transfer środków. Co ciekawe, część skradzionych w ten sposób pieniędzy trafiła na konta w innym fintechu – Revolucie. Ofiary podkreślają, że problemem jest nie tylko kradzież, ale też brak odpowiedniej reakcji ze strony firmy. Robinhood nie posiada telefonu alarmowego, więc użytkownicy mogli reagować jedynie wysyłając maile. Z odpowiedzi dowiadywali się, że ich sprawa zostanie rozpatrzona w ciągu kilku tygodni. Mogli zatem tylko obserwować, jak pieniądze znikają z ich kont.
Robinhood przekonuje natomiast, że nie można go obwiniać za działania cyberprzestępców, a ewentualnymi współwinnymi są użytkownicy, którzy padli ofiarą phishingu. Firma zapewnia, że konta mailowe przypisane do usługi musiały zostać przejęte i to przy okazji stosowania ich w innych usługach. Klienci odpowiadają, że nic takiego nie miało miejsca, że stosują się do zaleceń dotyczących bezpieczeństwa, a problem dotyczy jedynie usług Robinhooda. Sprawa zapewne będzie rozwojowa, ponieważ zainteresowała się nią m.in. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd.
Robinhood powstał kilka lat temu w Kalifornii. Fintech umożliwia tanie i proste inwestowanie w akcje przy użyciu aplikacji lub strony internetowej. Zainteresowanie jego usługami wzrosło za sprawą pandemii, która spowodowała przecenę papierów wartościowych – szybko przybyło osób, które chciały wykorzystać tę okazję. To w połączeniu z kolejnymi rundami inwestycyjnymi sprawiło, że startup kilka tygodni temu wyceniono na blisko 12 mld dolarów. Jednocześnie pojawiają się jednak zarzuty, że Robinhood nie nadąża za własnym sukcesem i m.in. nie reaguje odpowiednio szybko na pojawiające się problemy.