Niestety, rośnie liczba fintechów, które decydują się na zwolnienia i ograniczenie inwestycji w związku z kryzysem
Nawet 120 etatów, a zatem 8 proc. załogi, może w najbliższym czasie zlikwidować brytyjski bank internetowy Monzo, o czym donosi Agencja Reutera. Decyzja ma oczywiście związek z pandemią koronawirusa i wywołanym przez nią kryzysem gospodarczym. Agencja przypomina, że jeszcze w lutym, nim epidemia uderzyła w Europę i USA, fintech planował zatrudnić tylko w tym roku aż 500 osób, by sprostać planom dynamicznego rozwoju.
W serwisie cashless.pl mogliście przeczytać, że firma z Wielkiej Brytanii dokonała już cięć zarobków i wysłała kilkaset osób na przymusowe urlopy – początkowo zakładano, że te działania wystarczą, by przetrwać trudny czas. Teraz decydenci startupu doszli do wniosku, iż należy podjąć bardziej radykalne działania. Zwolnienia mają uderzyć głównie z londyńską centralę fintechu. Wcześniej challenger bank zamknął już swoje biuro obsługi klienta w Las Vegas.
Warto przypomnieć, że Monzo stara się pozyskać od inwestorów do 80 mln funtów, by przetrwać trudny czas. Zadanie jest jednak trudniejsze w realizacji niż jeszcze w 2019 roku, gdy firmę wyceniano już na 2 mld funtów. Teraz inwestorzy negocjują twardo, ponieważ zdają sobie sprawę z tego, z jakimi problemami zderzyła się ta branża. Po nowej rundzie finansowania wycena nie tylko nie wzrośnie, ale może spaść o nawet 40 proc. do 1,25 mld funtów.
Nie tylko Monzo zmaga się z kryzysem. Kalifornijski fintech Brex, który jeszcze niedawno był wyceniany na ponad 2,5 mld dolarów, również donosi o zwolnieniach (62 osoby) i przebudowie firmy. Na zwolnienia zdecydował się także Revolut, restrukturyzacja jest konieczna również w Monese. Z kolei cyfrowy bank Bó, który dopiero pod koniec ubiegłego roku został uruchomiony przez Royal Bank of Scotland, całkowicie zamknięto.