Dotychczasowy szef firmy, Changpeng Zhao, ustąpi ze stanowiska i zapłaci dodatkowo 50 mln dolarów kary
Binance, największa na świecie giełda kryptowalut, zawarła ugodę z szeregiem amerykańskich instytucji, w tym z Departamentem Sprawiedliwości oraz Departamentem Skarbu. Po trwającym kilka lat śledztwie firma przyznała się do prania brudnych pieniędzy oraz omijania sankcji, za co będzie musiała zapłacić 4,3 mld dolarów kary.
Zarzuty stawiane Binance są poważne. Giełda z siedzibą na Kajmanach miała pomagać w transferowaniu środków m.in. organizacjom terrorystycznym, podmiotom i osobom uwikłanym w agresję Rosji na Ukrainę, ale też np. hakerom przeprowadzającym cyberataki i wymuszającym okupy czy przestępcom czerpiącym zyski z handlu materiałami o charakterze pedofilskim. Z transakcji tych doskonale zdawano sobie sprawę w firmie, ale przymykano na nie oko, by rozwijać własny biznes.
Ugoda dotyczy też przyszłości Changpenga Zhao – założyciela i dotychczasowego szefa kryptogiełdy. Na razie został zobowiązany do zapłacenia 50 mln dolarów kary. Chińsko-kanadyjski miliarder może też trafić na kilkanaście miesięcy do więzienia. To jednak przyszłość – teraz jedna z najbardziej rozpoznawalnych osób w świecie krypto poinformowała o ustąpieniu z funkcji szefa Binance. Na stanowisku zastąpi go Richard Teng, czyli jeden z dyrektorów firmy.
To drugie w ostatnim czasie zderzenie gwiazd krytpowalutwych z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. Niedawno mogliście przeczytać w serwisie cashless.pl, że Sam Bankman-Fried, założyciel i szef FTX, innej wielkiej giełdy, został uznany za winnego w jednej z głośniejszych afer finansowych ostatnich lat. W tym przypadku również chodziło o pranie pieniędzy, ale też o oszustwo wielkich rozmiarów. "Król kryptowalut" czeka na ostateczny wyrok. Może trafić do więzienia na kilka dekad.