Prezentacja możliwych scenariuszy rozwoju cywilizacji była jednym z punktów programu zakończonego przed chwilą wydarzenia z okazji otwarcia Strefy Mastercard w Melt Museum w Śródmieściu Warszawy
Międzynarodowe korporacje technologiczne, do których zaliczyć można Mastercard, dużo inwestują w rozwój sztucznej inteligencji. I to właśnie SI była elementem badania, którego wyniki zaprezentowała dzisiaj Marta Życińska, dyrektorka generalna organizacji na Polskę. Wystąpienie przedstawicielki Mastercarda było elementem spotkania z dziennikarzami, inaugurującego strefę Mastercard Music w warszawskim Melt Museum.
Z badania wynika, że w kontekście usług finansowych klienci oczekują dziś od technologii przede wszystkim zapewnienia personalizacji, wygody i bezpieczeństwa. Marta Życińska stwierdziła, że reprezentowana przez nią firma już pracuje nad wieloma rozwiązaniami wykorzystującymi sztuczną inteligencję, a których zadaniem jest wyjście naprzeciw oczekiwaniom klientów.
Przykładem może być usługa, dzięki której na podstawie tego w jaki sposób korzystamy z komputera czy smartfonu podczas zakupów, można określić, czy mimo tego, że podano prawidłowy login i hasło, logujący się rzeczywiście jest osobą, za którą się podaje. – Działa w tle nie zmniejszając wygody zakupów, a w razie wątpliwości prosi o ponowną weryfikację tożsamości kupującego – wyjaśniła dyrektorka Mastercarda w Polsce.
Kolejnym punktem programu dzisiejszego wydarzenia było wystąpienie Arka Szulczyńskiego, którego określić można jako analityka trendów technologicznych z ponad 20-letnim doświadczeniem. Zaprezentował cztery scenariusze rozwoju cywilizacji do roku 2050, zaprojektowane przez sztuczną inteligencję. Owe scenariusze określono jako: phitigal, gdzie rzeczywistość analogowa będzie przenikać się z tą cyfrową, metaverse, gdzie cywilizacja w znacznym stopniu przeniesie się do świata wirtualnego, postantropocen, który zakłada, że ludzie opamiętają się i stopniowo będą zmierzać w kierunku harmonii z naturą oraz greentocracy.
Ziszczenie się tego ostatniego scenariusza mogłoby okazać się najlepszym rozwiązaniem dla Ziemi, ale pewnie nie byliby z tego zadowoleni zwolennicy prawicowych ugrupowań politycznych a także pracownicy większości branż współczesnej gospodarki. Greentocracy, to połączenie słów green i autocracy. Powodem, dla którego miałaby się ziścić, jest coraz silniejsze przeświadczenie, artykułowane m.in. przez niektórych publicystów, że efekt cieplarniany czy kryzys klimatyczny to wymysł lewicowych naukowców.
W scenariuszu greentocracy cywilizacja ludzka staje na krawędzi. Doprowadza to do tego, że władzę na świecie przejmują działacze ekologiczni. Na przykład przewodniczącą Komisji Europejskiej zostaje Greta Thunberg. Większość nowoczesnych zawodów finansowych, takich jak agenci ubezpieczeniowi, maklerzy czy bankowcy, przestaje istnieć. W cenie są specjalności użyteczne, związane z produkcją żywności czy tradycyjnymi usługami. Mięso jest na kartki, a większość ludzi przechodzi na weganizm. Natura stopniowo odzyskuje, co jej odebrano, a po ulicach miast zamiast samochodów jeżdżą rowery. Nie ma tradycyjnych pieniędzy, a rolę waluty przejmują nasiona.
Zdaniem Arka Szulczyńskiego, choć taki scenariusz wydawać się może utopijny, to nie jest niemożliwy. Prawdopodobieństwa nadaje mu choćby zdanie wypowiedziane przez Bena Hocketta, będącego pierwowzorem jednego z bohaterów słynnego filmu "Big Short" z 2015 r. Ben Hockett, którego majątek szacowany jest na kilkaset milionów dolarów, a któremu udało się przewidzieć skutki krachu finansowego z 2008 r., miał powiedzieć słowa, które można streścić następująco: inwestujcie w nasiona, bo to będzie złoto przyszłości. Warto podkreślić, że dziś dwie na pięć występujących w przyrodzie roślin jest zagrożonych wyginięciem. Może więc nie bez przyczyny instytucje przechowujące nasiona nie nazywają się magazynami czy składami, tylko bankami nasion.