Dyskusja na temat objęcia branży BNPL (płatności odroczone) większym nadzorem toczy się nie tylko na Wyspach, ale i m.in. w USA, Australii oraz Unii Europejskiej
Brytyjskie ministerstwo skarbu może odłożyć do szuflady plany dotyczące uregulowania rynku płatności odroczonych, o czym poinformował niedawno serwis Sky News. Doniesienia te mogą brzmieć zaskakująco, ponieważ urzędnicy od kilku lat przymierzali się do objęcia tego rynku większym nadzorem, o czym w serwisie cashless.pl pisaliśmy dość regularnie.
Pracowników resortu do wycofania się ze wspominanych planów regulacyjnych miały skłonić konsultacje z przedstawicielami sektora BNPL (buy now, pay later, czyli kup teraz, zapłać później). Wynikało z nich, że część oferujących te usługi firm może opuścić Wielką Brytanię, jeśli zmienią się przepisy. Jedną z konsekwencji byłoby ograniczenie dostępu do tanich pożyczek, co uderzyłoby w klientów.
Ale urzędnicy jeszcze bardziej mogą się obawiać innego efektu: opuszczenie Wielkiej Brytanii przez część fintechów, także rodzimych, źle wpłynęłoby na PR. Wyspiarze od lat wskazują bowiem Londyn jako siedzibę światowej a przynajmniej europejskiej branży fintechowej.
Ostatecznych decyzji jeszcze nie podjęto. Bezczynności regulatora zapewne sprzeciwiać się będą organizacje broniące interesów konsumentów. Część urzędników liczy na to, że firmy z sektora same wprowadzą zmiany. Jakiś czas temu mogliście przeczytać w serwisie cashless.pl, że Klarna udostępniła brytyjskim klientom nową funkcję w aplikacji: możliwość zablokowania dostępu do usług kredytowych. Ten ruch miał być następstwem sugestii pochodzącej właśnie z Ministerstwa Skarbu.
Dyskusja na temat uregulowania sektora płatności odroczonych nie dotyczy jedynie Wielkiej Brytanii. Szerszym nadzorem chce go objąć amerykańska agencja CFPB, zajmująca się ochroną praw konsumentów. Podobnie wygląda to w Australii, ale też w Unii Europejskiej, gdzie zmianie mają ulec przepisy dot. kredytów konsumenckich. Chodzi o to, by objęły one swym zasięgiem nowe rozwiązania.
Głosy w tej sprawie pojawiają się też w Polsce – eksperci NBP kilka miesięcy temu zwracali uwagę na fakt, że część dostawców płatności odroczonych przedstawia swoją usługę jako wygodną metodę regulowania należności a nie pożyczkę. Może to wprowadzać w błąd mniej świadomych konsumentów i grozić wpadnięciem w pętlę zadłużenia.