Chińska firma twierdzi, że po kontroli nie przedstawiono jej żadnych zarzutów
Ubiegły tydzień przyniósł doniesienia z USA, dotyczące pojawienia się agentów amerykańskich służb, w tym FBI oraz DHS (Departament Bezpieczeństwa Krajowego), w biurach i magazynach firmy PAX Technology w Jacksonville na Florydzie. Śledczy nie komentowali sprawy, ale z medialnych ustaleń wynikało, że powodem wizyt może być troska o bezpieczeństwo pozyskiwanych i przechowywanych przez firmę danych. Do zarzutów tych w kolejnych dniach odniósł się PAX.
Krótko po akcji służb pojawiły się niepotwierdzone informacje, że ich działania mogą się wiązać z nietypowymi pakietami danych wychodzącymi z terminali chińskiego producenta. Ten ostatni wyjaśnił w swoim oświadczeniu, że ma to związek z dodatkową usługą geolokalizacji dostępną w systemie Android, z którego korzystają terminale PAX. Usługa ta w założeniu ma podnosić bezpieczeństwo urządzeń (np. na wypadek ich kradzieży). Firma przekonuje, że użycie dynamicznych adresów IP, na które przesyłane są dane geolokalizacyjne, jest powszechne w rozwiązaniach tego rodzaju.
PAX zapewnia też, że bezpieczeństwo poufności danych na terminalach PAX nie zostało naruszone. Nie stwierdzono wycieku ani nieautoryzowanego dostępu do wrażliwych danych transakcyjnych z tych urządzeń. Jednocześnie firma wyjaśniła, że wspomniane już dane geolokalizacyjne trafiały na serwery zewnętrznego usługodawcy w Chinach. PAX przekonuje, że spowodowało to niezrozumienie niektórych amerykańskich klientów. Reakcje te skłoniły producenta terminali do rozpoczęcia współpracy z drugim dostawcą usług geolokalizacyjnych, mającym swą siedzibę w USA.
Ostatecznie PAX wskazuje, że nie zostały mu przekazane szczegóły dotyczące przyczyn przeprowadzenia kontroli. Działania służb nie skutkowały jednak postawieniem zarzutów. Firma uważa zatem, że nie ma przeciwwskazań do dalszego użytkowania jej terminali przez klientów.