Firma ma zaoferować swoje rozwiązania w przyszłym roku, początkowo w Wielkiej Brytanii
W Londynie ujawniła się firma pingNpay, która zapowiada rewolucję w segmencie mikropłatności. Mowa o transakcjach na kwotę poniżej 20 dolarów (obecnie jest to około 77 zł). Twórcy fintechu przekonują, że opłaty za nie są zbyt wysokie, a to hamuje innowacyjność gospodarki. Dlatego z pomocą technologii blockchain chcą upowszechnić cyfrowe płatności na mniejsze kwoty, obniżając koszt ich procesowania.
Nowa sieć powinna wystartować w przyszłym roku, początkowo w Wielkiej Brytanii. Będzie wykorzystywać cyfrowy pieniądz powiązany z funtem. Łączenie z lokalną walutą będzie zresztą dotyczyć każdego kraju, w którym pojawi się fintech. Aby sprostać wymogom regulatorów rynku, pingNpay zamierza regularnie publikować raporty potwierdzające stan rezerw w wymienialnych walutach.
Rozwiązanie fintechu sprawdzi się zarówno w płatnościach online, jak i offline, a jego użytkownicy nawet nie muszą zdawać sobie sprawy z wykorzystywania blockchainu – należne kwoty będą prezentowane w dobrze im znanej walucie. Opłata za taką transakcję nie powinna przekroczyć 1 proc. jej wartości. Tak przynajmniej zapewniają Richard Bell oraz Jeremy Light, którzy przed stworzeniem startupu zajmowali wysokie stanowiska w firmie Ripple. Pierwszy pracował też dla Visy i Santandera, drugi był na liście płac Accenture.